Projekty autorskie

Tylko krowa nie zmienia poglądów. Saga o Kompanii Węglowej, którą pisał już poprzedni rząd pokazuje, że zmienność decyzji może być ogromna. Pytanie, z czego to wynika?

Publikacja: 24.01.2016 08:01

Piotr Aleksandrowicz

Piotr Aleksandrowicz

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Z poszukiwania najlepszego rozwiązania, czy z gotowości do pozornych ruchów, kiedy wszyscy wiedzą, jakie rozwiązanie jest najlepsze i również wszyscy boją się je wprowadzić.

Członkowie obecnego gabinetu umiejętność zmieniania opinii i bałaganienia rozwinęli w porównaniu z poprzednikami. Dawid Jackiewicz, minister skarbu ogłosił, że rozważa zmianę polityki dywidendowej firm energetycznych. Chodzi o to, by miały środki na ratowanie kopalni węgla. Natomiast minister energii Krzysztof Tchórzewski żwawo pospieszył ze sprostowaniem, że to niemożliwe, ponieważ inwestorzy muszą zarabiać.

Z kolei nowy dyrektor lotniska na Okęciu zaczął opowiadać już na pierwszej konferencji prasowej, że być może należy powołać duo port Modlin – Okęcie. Ekspresowo wszakże zdementował własną wypowiedź mówiąc, że kompletnie brakuje infrastruktury komunikacyjnej łączącej oba lotniska. Z relacji z konferencji wynika, że gaworzył jak wyrwany ze snu, ale co miał mówić, jeśli nawet nie zna, – do czego szczerze się przyznał – strategii poprzednika.

Przeczytałem również, że w głowie ministra Jackiewicza zrodził się pomysł połączenia Orlenu, Lotosu i PGNiG. Ktoś musiał mu go szybko wyperswadować, bo pomysł zmutował do połączenia tylko części wydobywczych. Co były wiceprezes Orlenu Janusz Wiśniewski skomentował, że pomysł jest „zupełnie bez sensu". W rozmowie z nim, jaką opublikował portal wnp.pl, możemy także przeczytać o „ratowaniu zadłużonego Lotosu" oraz znaleźć eleganckie podsumowanie osiągnięć części wydobywczych trzech firm. Zdaniem Wiśniewskiego Orlen „nie posiada ekspertyzy wydobywczej" i kupował aktywa nieprzydatne dla polskiego rynku, Lotos poniósł wielomiliardowe straty, a PGNiG „zajęty pseudo restrukturyzacją tak znacząco ograniczył nakłady na poszukiwania, że za to zaniedbanie będzie płacił latami".

Miała być ekspansja, wyszło jak wyszło. Być może lepiej powiedzie się prezesowi Telewizji Polskiej, który zapowiedział, że chciałby zrealizować swój, jak to określił, autorski pomysł stworzenia kanału telewizyjnego Poland 24, przedstawiającego, podobnie jak czyni to Russia Today czy Deutsche Welle, w świecie stanowisko polskiego rządu i polską rację stanu. Szybko sprawdziłem poruszony wyobraźnią prezesa, że budżet RT wynosi ok 300 mln dolarów, podobnie BBC World Service i DW. Bardzo spodobało mi się też ładne określenie pomysłu Jacka Kurskiego przez pewną panią ekspert: „śmiała koncepcja o raczej wizerunkowym niż biznesowym potencjale".

Wszystko to świadczy, że nowa władza nie ma ani gotowych ustaw, ani strategii dla firm publicznych. Natomiast potrafi sprawnie wymieniać prezesów.

Te i inne wypowiedzi opisują ruchy pozorne. Są przyczynkiem do złego zarządzania. Mają swoje koszty, także finansowe, choć nie zawsze jest to miliard złotych, jaki potrzebowałby na swój autorski pomysł prezes telewizji.

Piotr Aleksandrowicz

Z poszukiwania najlepszego rozwiązania, czy z gotowości do pozornych ruchów, kiedy wszyscy wiedzą, jakie rozwiązanie jest najlepsze i również wszyscy boją się je wprowadzić.

Członkowie obecnego gabinetu umiejętność zmieniania opinii i bałaganienia rozwinęli w porównaniu z poprzednikami. Dawid Jackiewicz, minister skarbu ogłosił, że rozważa zmianę polityki dywidendowej firm energetycznych. Chodzi o to, by miały środki na ratowanie kopalni węgla. Natomiast minister energii Krzysztof Tchórzewski żwawo pospieszył ze sprostowaniem, że to niemożliwe, ponieważ inwestorzy muszą zarabiać.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację