Energetyczne skutki wojny Izrael–Hamas

Rynki energii uważnie obserwują nową wojnę, bo stwarza ona ryzyko geopolityczne zarówno dla ropy, jak i gazu w i tak już napiętej sytuacji na rynku światowym.

Publikacja: 14.11.2023 03:00

Energetyczne skutki wojny Izrael–Hamas

Foto: mat. pras.

Zarówno w przypadku ropy, jak i gazu konflikt już uderza w dostawy izraelskie. W przypadku ropy chodzi o przekierowanie jej tras transportu, bo w Izraelu ani się jej nie wydobywa, ani nie jest on krajem tranzytowym. Ataki Hamasu zniszczyły największy w kraju terminal przeładunkowy ropy w Aszkelonie [tuż obok Strefy Gazy – red.], więc tankowce płyną do innego. Utrudnia to dostawy na rynek izraelski głównie z Kazachstanu, Azerbejdżanu i Iraku, docierające przez Morze Śródziemne.

Jeszcze bardziej ucierpiało zaopatrzenie Izraela w gaz. W następstwie ataków Hamasu kraj zaprzestał ze względów bezpieczeństwa wydobycia na polu Tamar, jednym ze swoich złóż na Morzu Śródziemnym. To ważne, bo gaz stanowi 40 proc. całego izraelskiego miksu energetycznego i umożliwia produkcję 70 proc. prądu. Po zamknięciu Tamar Izrael sygnalizował, że firmy będą szukać innych źródeł paliwa.

Jeśli jednak ten przestój będzie się przedłużał, może trwale ograniczyć nie tylko dostawy do Izraela, ale także do Egiptu. Osłabiłoby to zdolność Egiptu do zaspokojenia rosnącego krajowego popytu na gaz, a także uderzyłoby w jego eksport LNG do Turcji i kilku krajów UE, już w tym roku znacznie niższy niż w 2022 r. Łączny eksport LNG z Egiptu w 2022 wyniósł ok. 7 mln ton, z czego do UE trafiło 5 mln ton, w porównaniu z 96 mln ton całkowitego unijnego importu LNG. W obliczu bardzo ciasnego światowego rynku LNG i utrzymującej się niepewności perspektywa utraty nawet niewielkich dostaw z Egiptu na początku zimy stworzyła presję na wzrost cen w Europie i Azji. Ceny gazu są już pod presją innych czynników, m.in. rzekomego sabotażu bałtyckiego łącznika z Finlandii do Estonii i strajków w niektórych australijskich zakładach LNG.

Czytaj więcej

Prezes JP Morgan ostrzega: „To najgroźniejszy czas dla świata od dekad”

Konflikt stwarza również znaczne ryzyko dla światowego rynku ropy, zwłaszcza że jego potencjalne rozlanie się na innych graczy regionalnych, takich jak Iran, może mieć istotne reperkusje dla światowego bilansu ropy. Ryzyko to przełożyło się na nieznaczny wzrost jej cen w tygodniu po wybuchu wojny.

Irańska ropa

W ostatnim roku Iran powrócił na światowe rynki ropy, notując gwałtowny wzrost produkcji i eksportu. W 2018 r. administracja Trumpa porzuciła porozumienie nuklearne z tym krajem i przywróciła amerykańskie sankcje na irańską ropę. Spowodowało to spadek irańskiej produkcji i eksportu ropy do najniższego poziomu od 30 lat. Jednak od 2022 r. administracja Bidena przymyka oko na amerykańskie sankcje i wycofuje się z niektórych środków mających wstrzymać dostawy ropy z Iranu. Tego lata produkcja ropy osiągnęła tam najwyższy poziom od 2018 r., a eksport znacznie wzrósł.

Potencjalne zaangażowanie Iranu w konflikt Izrael–Hamas może skłonić USA do ponownego nałożenia nań sankcji, ograniczając eksport ropy. Może to spowodować wzrost światowych cen do 100 dol. za baryłkę lub więcej, co spowoduje wzrost inflacji i jeszcze bardziej skomplikuje wysiłki banków centralnych chcących ją ograniczyć. Należy jednak zauważyć, że Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie mają znaczne wolne moce produkcyjne i mogłyby zwiększyć wydobycie, gdyby tylko chciały.

Zarówno w przypadku ropy, jak i gazu istnieje więc znaczne ryzyko wynikające z potencjalnej dalszej eskalacji konfliktu. Jeśli będzie eskalował, oczy wszystkich będą zwrócone na potencjalne zaangażowanie Iranu. Na razie Teheran skupił się na wojnie energetycznej i wezwał do nałożenia przez kraje muzułmańskie embarga na ropę naftową na Izrael, co zostało zlekceważone przez OPEC, którego przedstawiciel powiedział, że nie ma tam żadnej organizacji politycznej.

Rzeczywiste zaangażowanie w konflikt może jednak mieć konsekwencje dla międzynarodowych przepływów ropy i gazu, takie jak zwiększone ryzyko dla tankowców i statków z LNG, które codziennie przepływają przez Cieśninę Ormuz, najważniejsze wąskie gardło energetyczne świata. Każdego dnia tą trasą morską między Omanem a Iranem przepływa jedna piąta światowych dostaw ropy i jedna czwarta LNG (z Kataru). Jeżeli tranzyt zostanie zakłócony choćby na kilka dni, konsekwencje dla światowych cen ropy i gazu będą poważne. Równie znaczące byłyby konsekwencje każdego aktu sabotażu przeciwko infrastrukturze naftowo-gazowej na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej. Choć dzisiaj niekoniecznie jest to wymierne, rządy, począwszy od europejskich, muszą dokładnie oceniać te zagrożenia dla bezpieczeństwa i zarządzać nim.

Współpraca w regionie

Wreszcie bardziej rozległy konflikt między Izraelem a państwami arabskimi mógłby skomplikować planowane, a w skrajnym przypadku także już działające izraelskie projekty gazowe z Egiptem, Jordanią i Libanem. To utrudniłoby współpracę energetyczną we wschodniej części Morza Śródziemnego, jeśli nie całkowicie ją wykoleiło. Współpraca ma umożliwić rozwój nowych inwestycji gazowych, stworzyć ważny węzeł regionalny i zbudować zaufanie w regionie.

Utrzymujące się ograniczenia możliwości eksportowych wschodniej części Morza Śródziemnego byłyby porażką, zwłaszcza dla krajów UE, takich jak Włochy, które odchodząc od importu rosyjskiego gazu, opierają się na dostawach z tego regionu i których firmy inwestują w infrastrukturę wydobywczą i eksportową wschodniej części Morza Śródziemnego.

Agata Łoskot-Strachota i Simone Tagliapietra pracują w think tanku Bruegel w Brukseli

Zarówno w przypadku ropy, jak i gazu konflikt już uderza w dostawy izraelskie. W przypadku ropy chodzi o przekierowanie jej tras transportu, bo w Izraelu ani się jej nie wydobywa, ani nie jest on krajem tranzytowym. Ataki Hamasu zniszczyły największy w kraju terminal przeładunkowy ropy w Aszkelonie [tuż obok Strefy Gazy – red.], więc tankowce płyną do innego. Utrudnia to dostawy na rynek izraelski głównie z Kazachstanu, Azerbejdżanu i Iraku, docierające przez Morze Śródziemne.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację