Polityczne awatary szkodzą gospodarce

W polskiej polityce nie liczy się odpowiedzialna postawa, ale lojalność wobec własnej partii. Czy wobec tego możliwa jest poprawa murszejących instytucji naszego państwa? Od ich jakości zależy przecież efektywność gospodarki. I dobrobyt Polaków.

Publikacja: 04.10.2023 13:55

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: Fotorzepa, Michał Kolanko

Przydałaby się w Polsce ewolucyjna rewolucja, jak w latach 90. – to chyba najistotniejsze zdanie, jakie padło w dyskusji o instytucjach „Co odbudować, co przebudować, a co zbudować na nowo”, jaką w ramach przedwyborczego cyklu #Gospodarkamaglos.2023 zorganizowało Towarzystwo Ekonomistów Polskich. Debata, w której udział wzięli Andrzej Halesiak z Instytutu Spraw publicznych i dr Maciej Bukowski z WiseEuropa, przepytywani przez red. Jarosława J. Szczepańskiego, była moim zdaniem jedną z najciekawszych w tym cyklu.

Istotne reguły gry

Instytucje – od tych porządkujących relacje społeczne na poziomie podstawowym poprzez regulacje prawne po urzędy państwowe  – mają kluczowy, acz niedoceniany przez ogół obywateli wpływ na gospodarkę i ich poziom życia. A przecież wszyscy chcemy, by reguły gry porządkujące nasze życie były klarowne, przyjazne oraz przestrzegane przez wszystkich. Podmioty gospodarcze nie są tu wyjątkiem. Problem w tym, że od kilku lat ich przekonanie, iż będą traktowane fair przez państwo polskie, maleje. Czy to jeden z głównych powodów niskiego poziomu inwestycji przedsiębiorstw krajowych? Bo te wielkie międzynarodowe sobie jakoś radzą, chronione jak nie umowami o wzajemnej ochronie inwestycji, to parasolem politycznym swoich rządów i ambasad.

Korzyść ze sprawnych instytucji

Dobrze funkcjonujące instytucje państwa – jak podkreśla Andrzej Halesiak – ograniczają niepewność. A to w wymiarze gospodarczym zachęca do inwestowania i sprzyja wzrostowi produktywności, w efekcie zwiększa dochody obywateli.

Jakie są skutki murszenia instytucji, możemy się przekonać we Włoszech, które przez pierwsze dwie dekady powojenne wspięły się na wysoki poziom gospodarczy, lale od trzech dekad depczą w miejscu, tracąc na produktywności już – jak wskazywał Maciej Bukowski – co najmniej 30 proc. względem gospodarki USA.

My w Polsce znaleźliśmy się punkcie zwrotnym – przez pierwsze dekady transformacji kopiowaliśmy instytucje świata zachodniego: od systemu podatkowego po dialog społeczny w Komisji Trójstronnej (i obecne RDS). Od kilku lat jednak instytucje te murszeją, jak choćby przywołane debacie konsultacje społeczne czy oceny skutków regulacji. Te pierwsza są przy stanowieniu prawa pomijane, a drugie - coraz częściej ograniczają się do prostego zdania: brak wpływu. Ale skoro nie ma wpływu zmian, to po co je wprowadzać?

Murszejąca fasada państwa

Rok po roku instytucje państwa stają się fasadą przesłaniającą interes partii rządzącej. Urząd antymonopolowy nie interweniuje w sytuacjach ewidentnego naruszenia konkurencji (jak choćby „wyborcze” paliwo po 5,99 zł), Trybunał Konstytucyjny już dawno jest trybunałem tylko z nazwy, a media publiczne zamiast informować upowszechniają partyjną propagandę. To wszystko jest efektem naruszenia fundamentalnej zasady, że władza wykonawcza, jakkolwiek pochodzi z woli większości, to jest ograniczona prawem, a zielone światło, uzyskane od wyborców, nie oznacza, że zwycięzca bierze wszystko i wszystko mu wolno.

W państwie, w którym zasady przestają obowiązywać, także parlament przestaje spełniać swoją podstawową funkcję jaką jest budowa jak najszerszego konsensusu wokół zmian prawnych. Taki parlament zamiast posłami reprezentującymi ogół obywateli zaludnia się – jak to ujął Maciej Bukowski – lojalnymi awatarami lidera danej partii.

Po nadchodzących wyborach życzmy więc sobie jak najmniej awatarów w Sejmie, bo te – w długiej perspektywie – szkodzą nie tylko gospodarce.

Przydałaby się w Polsce ewolucyjna rewolucja, jak w latach 90. – to chyba najistotniejsze zdanie, jakie padło w dyskusji o instytucjach „Co odbudować, co przebudować, a co zbudować na nowo”, jaką w ramach przedwyborczego cyklu #Gospodarkamaglos.2023 zorganizowało Towarzystwo Ekonomistów Polskich. Debata, w której udział wzięli Andrzej Halesiak z Instytutu Spraw publicznych i dr Maciej Bukowski z WiseEuropa, przepytywani przez red. Jarosława J. Szczepańskiego, była moim zdaniem jedną z najciekawszych w tym cyklu.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację