Przykład Pesy nie jest jedyny, firmy budowlane też nie patrzyły na własne możliwości, gdy podpisywały umowy na budowę choćby autostrad.
Miejmy nadzieję, że w przypadku bydgoskiego producenta zakończenie historii będzie zupełnie inne, a ostatnia nauczka stanie się lekcją na przyszłość.
Niestety, wiele polskich firm zderza się z podobnymi kłopotami, gdy w ślad za ekspansją i zdobywaniem kontraktów nie idą zmiany wewnątrz firmy. Model zarządzania wodzowskiego czy trzymania wszystkich spraw twardą ręką przez właściciela sprawdza się może w mniejszych strukturach, ale przy większych już niekoniecznie. Nie chodzi często tylko o sposób zarządzania, ale zmiany wymagane są także na niższych szczeblach. Czasami osoba pracująca w firmie od lat nie jest nawet w stanie zauważyć potrzeby zmiany czegokolwiek – z jej punktu widzenia dobrze jest tak, jak zawsze było.
Nie tylko polskie firmy zmagają się z takimi problemami, czasami remedium to rewolucja, przynajmniej na poziomie kadrowym. Nawet tak wielkie marki, jak Yahoo, Microsoft, Burger King czy Electronic Arts, nie radząc sobie ze zmianami w otoczeniu, postawiły na prezesów nie dość, że zupełnie z zewnątrz, to jeszcze młodych. Oczywiście nie jest to sposób dla wszystkich, nie wszystkie problemy da się rozwiązać zmianami kadrowymi.
Jednak problemy mogą oznaczać, że dotychczasowy model zarządzania po prostu się wypalił. Naprawdę dużym szacunkiem trzeba darzyć menedżerów, którzy sami doszli do takiego wniosku i w sposób odpowiedni na to zareagowali. Większość czeka, bo problemy powinny się w sposób naturalny rozwiązać.