Christoph von Tschirschnitz: Klasa średnia, to nasz największy sojusznik

Mieszkańcy Warszawy, Pragi, Bukaresztu zarabiają coraz więcej, coraz częściej są już to zarobki na zachodnim poziomie. I z tego co widzimy, chcą te pieniądze raczej wydawać - mówi Christoph von Tschirschnitz, prezes BMW na Europę Środkową i Południową

Aktualizacja: 16.03.2016 12:51 Publikacja: 16.03.2016 08:56

Christoph von Tschirschnitz: Klasa średnia, to nasz największy sojusznik

Foto: materiały prasowe

Sprzedaż łączna Grupy BMW w Polsce w 2015, to prawie 12 tysięcy aut. Chyba jest pan zadowolony z polskiego rynku?

W regionie, który mi podlega Polska stale odgrywa bardzo pozytywną rolę. Trwale rośnie i cały rynek i segment aut luksusowych. Zresztą podobnie jest w całym regionie. Nawet rynek grecki po długim okresie spadku zaczyna powoli się ożywiać. Trzeba jednak przyznać, że i my - producenci z sektora luksusowego nauczyliśmy się odpowiednio budować ofertę, która teraz jest znacznie bardziej urozmaicona, niż kiedyś. Chociażby weźmy BMW 2 Grand Tourer. Dla rodziny np z trójką dzieci 10 lat temu nie mieliśmy żadnej oferty - dzisiaj właśnie to auto stało się bardzo popularne. Dzisiaj taka rodzina ma ogromne szanse na kupno auta z segmentu premium, stało się dostępne. Żeby kupić takie auto wcale nie trzeba wypłukać się z gotówki - można je wziąć w leasing, bądź wybrać inną formę finansowania. Możliwości jest mnóstwo

I przewiduje pan, że proste kupowanie auta powoli będzie zanikało?

Już to widzimy. Chociaż jeszcze niedawno, na jesieni 2015 kiedy rozmawiałem z czeskimi dilerami i namawiałem ich do wykorzystania leasingu, zdecydowanie byli temu przeciwni. Czesi chcą mieć auto na własność - przekonywali mnie. Tłumaczyłem im, że w Europie Zachodniej, ale także coraz częściej także w Polsce jest to już bardzo powszechne. Ludzie mówią sobie: to auto będzie moje przez 4 lata, a potem bez problemu wymienię je na nowe. Przekonałem więc Czechów, żeby spróbowali chociaż z jednym modelem, właśnie serii 2. I sprzedaż takich właśnie aut natychmiast wystrzeliła 30 proc. w górę. Konsument uczy się bardzo szybko i akceptuje rozwiązania, które są dla niego korzystne.

Ale chyba powodem wzrostu segmentu premium jest również rosnąca klasa średnia?

Zdecydowanie tak, to nasz największy sojusznik. Mieszkańcy Warszawy, Pragi, Bukaresztu zarabiają coraz więcej, coraz częściej są już to zarobki na zachodnim poziomie. I z tego co widzimy, chcą te pieniądze raczej wydawać, niż oszczędzać na gorsze czasy. Wolą więc płacić miesięczne raty, korzystać z auta i wymieniać je po 3-4 latach bez nadszarpnięcia budżetu domowego, czy sięgania do pieniędzy, jakie chcieliby wydać na przykład na wakacje. I właśnie ta grupa ludzi stoi za wzrostem popytu na auta w segmencie premium. To wcale nie są udzie bardzo bogaci, którzy kupują jeszcze więcej. To właśnie jest klasa średnia, która rośnie i w Polsce, ale także w Czechach, czy na Węgrzech. Bezsprzecznie jest to związane również ze wzrostem gospodarczym i tym, że ludzie stają się większymi optymistami. Z wyników badań sytuacji finansowej konsumentów w regionie widać np, że coraz śmielej zmieniają oni pracę, bo w ten sposób gwarantują sobie wyższe zarobki.

I wierzy pan, że taka sytuacja utrzyma się także w dalszej przyszłości?

Mam taką nadzieję. W każdym razie jestem tego pewien w przypadku Polski, gdzie nawet w czasach kryzysu w latach 2009-2011 gospodarka rosła. Gdzie indziej była recesja, w Polsce nie dawało się jej odczuć. Na mnie wrażenie robi także to, co widzimy natychmiast po przyjeździe do waszego kraju — jak dobrze jest choćby zorganizowane lotnisko w Warszawie, że suszarki do rąk są zasilane bateriami słonecznymi. Wiem, to drobiazgi, ale robią wrażenie i składają się na wizerunek kraju. Wśród rynków, które mi podlegają właśnie polski wyróżnia się właśnie siłą gospodarki. Takim podejściem: — Wszystko da się zrobić.

Jak w takim razie wyglądają pana prognozy?

Po pierwszych dwóch miesiącach tego roku widać, że zeszłoroczny trend wzrostowy nadal trwa. Czy tak już będzie? Mogę mieć tylko nadzieję. Wiem jednak, że pewnym momencie nastąpi konsolidacja, ale nie widzę jej w najbliższym czasie. Kiedy rozmawiam z naszymi dilerami w Polsce są pełni optymizmu. Nie mają żadnych obaw przed inwestowaniem. Zmiana polityczna, jaka nastąpiła w Polsce, także pozostała bez wpływu na nastroje konsumenckie. Perspektywy wzrostu gospodarczego na poziomie nieco poniżej 4 proc. PKB w pełni to uzasadniają. pewnie, że wyższy wzrost ma Irlandia, ale nadal jest on wspierany sztucznie zaniżanymi podatkami. W Polsce tego nie ma, natomiast to co się w liczy w waszym kraju, to potężna baza przemysłowa. Nie jest tak, że największy udział w PKB mają usługi, jak to jest właśnie w Irlandii i Wielkiej Brytanii. Kolejnym silnym punktem Polski jest to, że macie duże miasta. Że nie jest to tylko Warszawa i małe miasteczka, ale kilka dużych, pierwszoligowych aglomeracji — Kraków, Wrocław, Poznań, Gdańsk. Dla porównaniu w Rumunii 80 proc. biznesu skupia się w Bukareszcie. Reszta, to małe miasteczka i wsie.

Jak się pan czuje, jako przedstawiciel BMW, za którym w nieustannym pościgu są Audi i Mercedes, a podczas ostatniego salonu samochodowego nie mieliście ani jednego naprawdę premierowego nowego modelu?

Żyjemy w czasach ostrej konkurencji, która w przypadku naszych trzech marek jest wyjątkowo silna. Ale dla mnie liczy się także i to, że właśnie te trzy marki niemieckie są światowymi liderami segmentu premium. Rywalizujemy ze sobą i dzięki temu dokonał się tak szybko postęp technologiczny. Dzisiaj 75 proc. światowego rynku aut premium, to właśnie BMW, Mercedesy i Audi. A jeśli chodzi o nowe modele, to przecież mamy nowe, innowacyjne auto z serii 7, mamy hybrydy, są jeszcze inne modele. To nie jest tak, że nie pokazujemy nic nowego. Przecież „7" miała swoją premierę dopiero w listopadzie, a już jest w salonach dilerskich. Przy tym z konsumentami jest tak, że zauważają nowe modele, nie wtedy kiedy pojawiają się reklamy, czy kiedy piszą o nich media, ale dopiero wówczas, kiedy pojawia się na drodze. czasami więc ten czas „oswajania " modelu trwa nawet pół roku.

Rzadko jednak zdarzają się premiery nowych modeli organizowane pod koniec roku kalendarzowego. Dlaczego BMW z „7" zdecydowało inaczej?

Przeważyło kilka czynników. Rzeczywiście listopad nie jest najlepszym miesiącem na premierę samochodu. Ale auto było gotowe w listopadzie i nie było sensu czekać np do maja z jego premierą. Byłby to ogromny koszt. Nie mówiąc o tym, że zawsze gdzieś w Europie nawet w listopadzie jest ładna pogoda — na przykład w Hiszpanii, czy Portugalii.

Rozmawiała Danuta Walewska

Sprzedaż łączna Grupy BMW w Polsce w 2015, to prawie 12 tysięcy aut. Chyba jest pan zadowolony z polskiego rynku?

W regionie, który mi podlega Polska stale odgrywa bardzo pozytywną rolę. Trwale rośnie i cały rynek i segment aut luksusowych. Zresztą podobnie jest w całym regionie. Nawet rynek grecki po długim okresie spadku zaczyna powoli się ożywiać. Trzeba jednak przyznać, że i my - producenci z sektora luksusowego nauczyliśmy się odpowiednio budować ofertę, która teraz jest znacznie bardziej urozmaicona, niż kiedyś. Chociażby weźmy BMW 2 Grand Tourer. Dla rodziny np z trójką dzieci 10 lat temu nie mieliśmy żadnej oferty - dzisiaj właśnie to auto stało się bardzo popularne. Dzisiaj taka rodzina ma ogromne szanse na kupno auta z segmentu premium, stało się dostępne. Żeby kupić takie auto wcale nie trzeba wypłukać się z gotówki - można je wziąć w leasing, bądź wybrać inną formę finansowania. Możliwości jest mnóstwo

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację