Pierwszy bank centralny świata – Riksbank – powstał w 1668 r. Szwedzki Skarb Państwa przejął wówczas Stockholms Banco, który siedem lat wcześniej jako prywatna instytucja rozpoczął emisję banknotów papierowych. Ich nadmierna produkcja, nieograniczona dostępnością kruszcu potrzebnego do bicia monet, doprowadziła bank do upadku i wymusiła interwencję państwa. Narodziny banków centralnych były więc odpowiedzią na ryzyko związane z papierowym pieniądzem.
Dziś, tak jak w XVII w., przełom dla banków centralnych zwiastuje rozpowszechnienie się nowej, innowacyjnej formy pieniądza, tym razem elektronicznej. Świadome nieuchronnych zmian i bojące się utraty kontroli nad rynkiem pieniężnym banki centralne rozważają wprowadzenie własnych walut cyfrowych.
Era stablecoinów
Cyfrowe waluty banków centralnych (CWBC) mają być odpowiedzią na odchodzenie od płatności gotówkowych i wzrost popularności kryptowalut, w szczególności ich drugiej generacji, czyli stablecoinów, takich jak opracowywana przez Facebooka Libra. Stablecoiny zachowują szybkość rozliczeń charakterystyczną dla kryptowalut, ale w przeciwieństwie do bitcoina i jemu podobnych nie charakteryzują się tak drastycznymi wahaniami wartości, gwarantując pokrycie 1:1 w odpowiedniej walucie lub aktywach.
Coraz więcej użytkowników zyskuje alternatywne formy płatności, które wpisując się w działania konsumentów w świecie wirtualnym, oferują transakcje równie łatwe jak wymiana wiadomości w social mediach. Za pomocą WeChat Pay i AliPay w Chinach zawiera się więcej transakcji niż na całym świecie przez Visę i Mastercard. Mobilne płatności M-Pesa używa 90 proc. dorosłych Kenijczyków.
Wraz z oddalającym się od tradycyjnego pieniądza środkiem ciężkości w płatnościach rośnie ryzyko utraty przez banki centralne kontroli nad działaniem systemu finansowego. Dlatego oprócz prób regulacji nowych graczy banki centralne zaczęły analizować, jak same mogą wykorzystać cyfrową rewolucję.