Zainwestujemy 6 mld zł

Rozmowa z Mikaelem Ohlssonem, prezesem grupy Ikea

Publikacja: 06.04.2010 03:06

Zainwestujemy 6 mld zł

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

[b]Rz: Otworzyliście właśnie w Łodzi swój ósmy sklep w Polsce z dużym centrum handlowym. Kiedy i gdzie Ikea planuje kolejne?[/b]

Polska jest dla nas jednym ze strategicznych rynków. Jest tu 40 mln potencjalnych klientów, a sklepów mamy tylko osiem. Dlatego w kolejnych latach planujemy otwierać nowe sklepy i centra handlowe. Kupiliśmy już kilka działek – zależnie od potencjału miasta będziemy otwierać większe lub mniejsze sklepy. Procedury są jednak długotrwałe – w Łodzi od momentu podjęcia decyzji do otwarcia minęło aż dziesięć lat. Wraz z budową centrum handlowego projekt wart jest 200 mln euro. Zatrudniliśmy kilkaset osób, a o pracę starało się ok. 20 tys. W sklepie zatrudniliśmy około 300 osób, a centrum handlowe stworzy kolejne 2 tys. miejsc pracy.

[b]Gdzie będą następne sklepy?[/b]

Kolejny na pewno w Bydgoszczy. Następne miasta, w których chcemy się pojawić, to Lublin, Rzeszów, Częstochowa. W przyszłym roku chcemy otworzyć centrum handlowe w Poznaniu. Planujemy także rozbudowę sklepów w Krakowie, we Wrocławiu i w Jankach pod Warszawą.

[b]Ile grupa jest gotowa w Polsce zainwestować? [/b]

Od początku lat 90. zainwestowaliśmy już ok 5 mld zł, a plan na najbliższe pięć lat to kolejne 5 – 6 mld zł. Widać więc, że traktujemy Polskę bardzo poważnie. Mogę zdecydowanie stwierdzić, że dla Ingvara Kamprada (założyciel i właściciel firmy – red.) Polska jest ulubionym krajem wśród rynków, na których działamy, i podchodzi do niego z ogromnym sentymentem. Oczywiście Ikea w Polsce to nie tylko sklepy, ale także bardzo rozwinięty sektor produkcyjny. Mamy tu własne zakłady, tartaki, pracujemy także z wieloma podwykonawcami.

[b]Jak wieloma? [/b]

Ikea w sektorze produkcyjnym działa w Polsce od 50 lat. Jeśli chodzi o wielkość zakupów dokonywanych przez nas w konkretnych krajach, Polska z ponad 18-proc. udziałem zajmuje drugą pozycję zaraz po Chinach. Większość towarów produkowanych u was sprzedajemy w Europie i to się nie zmieni. O ile mniejsze produkty możemy do Europy importować z Chin, o tyle w przypadku dużych gabarytów przewaga produkcji w Polsce jest oczywista. Dwie trzecie produktów w naszych europejskich sklepach powstaje właśnie tu.

[b]Czy firma chce wchodzić na jakieś nowe rynki? [/b]

Planujemy otworzyć sklepy w Chorwacji i Serbii. Poza Europą z uwagą przyglądamy się Indiom, ale wejście na ten rynek jest trudne. Obowiązujące prawo wymaga pozyskania lokalnego partnera, co nas nie satysfakcjonuje, jednak nie rezygnujemy z tej opcji, czekając na zmianę prawa. Przymierzamy się do otworzenia pierwszego sklepu w Korei Południowej. Ciągle nie mamy zbyt wielu sklepów w Chinach, więc skupiamy się na tym rynku czy także Japonii oraz Australii, USA. Zawsze zaczynamy z mniejszą liczbą sklepów, a dopiero po analizie ich pracy podejmujemy decyzję o przyśpieszeniu rozwoju. Nie jesteśmy spółką publiczną, więc decyzje podejmujemy spokojnie.

[b]A co z inwestycjami w Rosji? Z powodu problemów administracyjnych Ingvar Kamprad zagroził nawet wstrzymaniem jakichkolwiek nowych projektów w tym kraju. [/b]

Aż tak ostro chyba jednak się nie wypowiadał. Działamy tam od dziesięciu lat, chcemy się rozwijać – otwierać nowe sklepy i centra handlowe. Rosjanie uwielbiają produkty Ikei, ale nie ukrywam, że mamy tam pewne problemy. Procedury związane z pozwoleniami na budowę przeciągają się w nieskończoność. Mieliśmy też problem ze zdobyciem dostępu do energii elektrycznej w Sankt Petersburgu, ale to już udało się załatwić. Inwestycji nie wstrzymujemy.

[b]Głośna była sprawa zwolnienia dwóch pracowników, w tym dyrektora generalnego, za podejrzenie wręczania łapówek dostawcom energii.[/b]

Faktycznie wymieniliśmy kadrę menedżerską, absolutnie nie możemy aprobować takiego podejścia. Jak tylko dowiedzieliśmy się o propozycji łapówek, zareagowaliśmy bardzo szybko. To absolutnie sprzeczne z naszymi zasadami.

[b]Który rynek pod względem wartości sprzedaży jest dla firmy najważniejszy? [/b]

Zarówno w Europie, jak i na całym świecie są to Niemcy, gdzie sprzedaż jest zdecydowanie największa kolejna jest Francja.

[b]Czy Ikea odczuła wpływ kryzysu finansowego? [/b]

Jak najbardziej, ale w sensie pozytywnym. Zawsze zyskujemy, gdy sytuacja gospodarcza jest gorsza. Klienci zaczęli zwracać uwagę na ceny, a pod tym względem nikt nie jest w stanie z nami wygrać. Zawsze to był nasz absolutny priorytet – sprzedawać dobre produkty po jak najniższych cenach. Dlatego nasze udziały rynkowe wzrosły we wszystkich krajach, w których działamy. W tym roku rośniemy nawet szybciej, niż zakładaliśmy. Przychody powinny być wyższe o 6 – 7 proc. – w ubiegłym roku przekroczyły 21 mld euro.

[b]Kto jest waszym głównym konkurentem w skali globalnej? [/b]

Trudno mówić o jednej firmie, konkurentów mamy raczej na skalę lokalną. Ten rynek jest bardzo podzielony, więc z innymi firmami rywalizujemy w Polsce, a z innymi w Niemczech. Głównym rywalem jest po prostu portfel naszych klientów, którzy mają mniej pieniędzy, a wydatków nie brakuje.

[b]W Polsce statystyczna rodzina wymienia meble co ok. 20 lat.[/b]

Dla nas nie jest to dobra wiadomość, ale nie trzeba wymieniać wszystkiego. Klienci przychodzą po drobiazgi, nasza oferta jest ogromna. Podejście Polaków się zmienia, coraz większą uwagę zwracają na to, jak mieszkają.

[b]W swoim mieszkaniu też ma pan meble Ikei?[/b]

W 80 proc. umeblowane jest właśnie nimi. Sam też je montuję, więc z własnego doświadczenia wiem, że faktycznie można to zrobić.

[b]Na ile Ikea jest ciągle szwedzka? W tamtejszej prasie pojawiają się głosy, że poza barwami z flagi użytymi do logo nic więcej już nie ma. [/b]

Ikea od dawna należy do fundacji zarejestrowanej w Holandii. Ta operacja miała uchronić firmę przed jakimikolwiek próbami przejęcia. Nie sądzę, żeby to dla kogoś stanowiło problem. Nazwy produktów projektowanych w Szwecji także pochodzą z tego języka. Działy rozwoju i wiele innych strategicznych departamentów mieszczą się w Szwecji. W sklepach promujemy też szwedzką kuchnię.

[b]Ikea nigdy nie chce mówić o zyskach. Czy pana zdaniem możliwe są zmiany w akcjonariacie i wprowadzenie firmy np. na giełdę? [/b]

Nie sądzę. Filozofię Ingvara Kamprada można sprowadzić do pragnienia niezależności. Wejście na giełdę wiąże się z wieloma wymogami – inwestorzy chcą szybkich zysków, liczą na dywidendę. Nasze zyski są teraz przeznaczane na inwestycje, otwieramy po kilkanaście sklepów rocznie oraz nowe zakłady produkcyjne. Jako spółka publiczna moglibyśmy sobie na to nie pozwolić. Omijają nas też negatywne zawirowania – kryzys spowodował gwałtowne obniżki kursów także firm w dobrej kondycji. Dlatego z naszej perspektywy raczej nie warto się na to decydować. Poza tym byłaby to zupełnie inna firma.

[b]Faktem jest, że jest coraz większa i wiele z ideałów Ingvara Kamprada i tak nie da się utrzymać. [/b]

Zdajemy sobie sprawę, że wielka struktura zaczyna działać coraz bardziej biurokratycznie. Grupa Ikea zatrudnia na świecie około 125 tys. osób. W Polsce ok 10 tys. oraz kolejne 12 tys. pracuje u naszych podwykonawców.

[ramka][b]CV[/b]

Mikael Ohlsson prezesem grupy Ikea został 1 września ub.r. i zastąpił na stanowisku Andersa Dahlviga, pełniącego tę funkcję przez dziesięć lat. Ohlsson pracuje w Ikea od 30 lat, zaczynał w sklepie w Linköping. Od 15 lat zajmuje różne stanowiska menedżerskie, ostatnio był odpowiedzialny za rozwój grupy w południowej Europie oraz Ameryce Północnej. Grupa Ikea posiada 271 sklepów, działa w ok. 25 krajach.[/ramka]

Opinie Ekonomiczne
Kryptowaluty: ostrzegam przed wpuszczaniem ryzyka do banków
Opinie Ekonomiczne
Tusk angażuje Brzoskę do deregulacji. Dobry ruch
Opinie Ekonomiczne
Polityczne DNA państwowych spółek
Opinie Ekonomiczne
Pierwsza wiceprezes BGK: Wydajność pracy kluczem do wzrostu gospodarczego?
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Cyfrowa gospodarka nie rozwinie się w skansenie