A może od początku było wiadomo, że taka kwota odszkodowania za zerwanie osiem lat temu aneksu do umowy z Holendrami oddającej większościowy pakiet PZU to po prostu marzenie ściętej głowy?Takie informacje powinny wzmacniać pozycję negocjacyjną Polski. W wyniku kryzysu finansowego jest ona lepsza niż rok temu, ale nie ma się co łudzić - menedżerowie Eureko to twardzi gracze. Korzenie tej grupy sięgają spółdzielni założonej przez holenderskich farmerów, którzy przez setki lat walczyli z morzem o ziemię i łatwo z PZU nie zrezygnują. Dlatego wyjście z tej największej korporacyjnej potyczki Skarbu Państwa będzie musiało być sukcesem dla obu stron. Coś więc trzeba będzie oddać. Co uzyskamy w zamian? Wolność dla spółki, która mogłaby się wreszcie rozwijać jak duży międzynarodowy koncern. Ta największa firma ubezpieczeniowa w Polsce teoretycznie mogłaby wydać na zakupy nawet 4 - 4,5 miliarda euro. To jest jedyna firma w Polsce, która byłaby w stanie w miarę bezboleśnie przejąć jakiś duży polski bank, kiedy jego zachodni właściciele, popadając w tarapaty, chcieliby się go szybko pozbyć. Mimo sprawnego zarządu każda transakcja padnie, jeśli akcjonariusze PZU się wreszcie nie dogadają.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/kurasz/2009/01/26/procesowa-taktyka-eureko-czy-finansowa-desperacja/]blog.rp.pl/kurasz[/link]