[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/05/03/piotr-mazurkiewicz-bp-dostanie-slony-rachunek/]Skomentuj na blogu[/link][/srodtytul]
Może nagłośniona sprawa wycieku spowoduje, że firmy naftowe przestaną naginać procedury bezpieczeństwa. Większość skupiała się ostatnio w przekrzykiwaniu się, kto jest bardziej zielony – i chyba faktycznie koncerny takie są, ale w zupełnie innej kwestii. BP chyba liczyło, że sprawa katastrofy przycichnie, ponieważ czekało z deklaracjami aż do wczoraj, choć wypadek, w którym zginęło 11 osób, wydarzył się 20 kwietnia. Tymczasem sprawa zatacza coraz szersze kręgi, padają zarzuty dotyczące błędów w eksploatacji platform i wadliwych procedurach bezpieczeństwa. BP dla niewielkich oszczędności igrał z ogniem i teraz zbiera tego efekty. Dopiero teraz ogłosił także, że platformę chce nakryć specjalną betonową komorą, aby zapobiec dalszym wyciekom.
Amerykanie nie mają zamiaru partycypować w tych kosztach i trudno się im dziwić. Jednak nawet gdy BP zapłaci za usunięcie ropy, to i tak efekty katastrofy odczuje niemal całe południowe wybrzeże USA – nie tylko rybacy, ale także prężny przemysł turystyczny. Wydawało się, że skandale na miarę zatonięcia tankowców Exxon Valdez czy ABT Summer spowodują takie wyśrubowanie norm, że takie wycieki odejdą w przeszłość. Gdy liczy się zysk, szanse, że kolejny wypadek coś zmieni, są nikłe.