Aby wybrać nowego prezesa banku centralnego, wystarczyło 219 głosów. Ale za Belką opowiedziało się 253 posłów, a 184 – głównie z PiS i PSL – było przeciw. – W ten sposób Narodowy Bank Polski jest w pełni ustabilizowany po dramacie katastrofy smoleńskiej – skomentował wybór Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu pełniący obowiązki prezydenta Polski. To on zgłosił kandydaturę byłego premiera i ministra finansów na szefa banku.
Po śmierci Sławomira Skrzypka obowiązki szefa NBP przejął pierwszy wiceprezes Piotr Wiesiołek.
Belka nie zostałby prezesem NBP, gdyby nie głosy posłów Lewicy, z którymi spotkał się niedługo przed głosowaniem. Wsparcia kandydatury odmówił bowiem PSL, koalicyjny partner PO. – To jest twardy biznes, w którym nie udziela się kredytu zaufania – stwierdził Waldemar Pawlak, szef ludowców. Wcześniej w Kielcach wskazywał, że próba wyboru Belki "to forsowanie rozwiązań poza normami konstytucyjnymi, a te wyraźnie mówią, że prezesa NBP wybiera prezydent wybrany w powszechnych wyborach".
– Nie mam do niego żadnych pretensji, ponieważ nie złamał żadnych zasad. Miał odwagę powiedzieć, że się nie zgadza – podsumował po głosowaniu zachowanie Waldemara Pawlaka premier Donald Tusk.
Przeciwko kandydaturze Belki byli posłowie PiS, którzy wskazywali, że nie jest to kandydatura niezawisła politycznie. – Nie zgadzamy się, aby wybór kandydata na stanowisko szefa NBP był uwikłany w kampanię prezydencką – przekonywała Beata Szydło z PiS.