KE chce wprowadzić podatki europejskie

- Unijne podatki mogą uzupełniać wpłaty z budżetów narodowych do wspólnej kasy – mówi unijny komisarz Janusz Lewandowski

Publikacja: 07.09.2010 02:02

KE chce wprowadzić podatki europejskie

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

[b]Rz: Ile typów podatków przedstawi pan jako nowe źródła finansowania wspólnotowego budżetu?[/b]

Przedstawię siedem lub osiem źródeł finansowania wartych zastanowienia, wybranych z dłuższej listy. Mogą uzupełnić, ale nie wyręczą bezpośrednich wpłat z budżetów narodowych, które stabilizują unijne finanse. Mogą przynieść kilkadziesiąt miliardów euro, ale trzeba uzbierać rocznie około 140 mld.

[b]Część z nich pan już wymienił publicznie, to: wpływy z handlu prawami do emisji CO2, podatek od transakcji giełdowych i opłaty lotnicze. Poda pan wszystkie?[/b]

Nie, nie mogę. To delikatna sprawa, sądząc po hałasie medialnym, jaki wywołał mój niewinny wywiad w ”Financial Times Deutschland”. Najpierw trzeba sprawę uzgodnić w gronie komisarzy i zebrać opinie z kilku stolic, które odwiedzę. Proszę pamiętać, że to zaledwie część przeglądu budżetowego. Nie mniej ważna będzie analiza wydatków. Wykonaliśmy zatem chłodne i obiektywne studium porównawcze, oceniając ewentualne źródła finansowania budżetu UE pod kątem technicznej wykonalności, kosztów poboru, spodziewanej wydajności oraz prawno-politycznej dopuszczalności. Nie jest to kłopot urodzaju, bo wszystkie kandydatury są ułomne. Choćby wspomniany przychód ze sprzedaży praw do emisji CO2 – bardzo europejski w swej istocie, istniejący od roku 2005, ale w części już rozdysponowany i w dodatku obciążający bardziej energetykę zbudowaną na węglu. Z kolei transakcje finansowe stanowią źródło wydajne, ale skoncentrowane w londyńskim City i Frankfurcie. Podchodzę więc do sprawy z dystansem, przekonany jednak, że trzeba rozpocząć debatę na serio, bez tabu i na solidnym, liczbowym gruncie. Niezwykle istotny jest klimat, w jakim będzie się toczyła rozmowa o przyszłości budżetu, dziś nieszczególny.

[wyimek]Niepokój o przyszłość i chęć ucieczki pod opiekuńcze skrzydła państwa przeważa nad wiarą, że warto inwestować w europejski projekt, w imię wspólnych wygranych[/wyimek]

[b]To nie jest chyba najłatwiejszy moment, by w Europie rozpoczynać debatę na temat przyszłego budżetu Wspólnoty.[/b]

Nie jest, bo kryzys z egoizmem idą w parze. Niepokój o przyszłość i chęć ucieczki pod opiekuńcze skrzydła państwa przeważa nad wiarą, że warto inwestować w europejski projekt, w imię wspólnych wygranych. Najwięcej tej wiary jest w Europie Środkowo-Wschodniej. Na Zachodzie, gdzie ludzie od lat przywykli do wygód Europy bez granic, górę biorą nastroje eurosceptyczne. Politykom opłaca się zbierać punkty na krytyce Brukseli. Klimat typowy dla Wysp Brytyjskich przywędrował na kontynent. Jednym trudno wytłumaczyć daniny na rzecz Grecji, inni kojarzą Unię z bolesnymi programami oszczędnościowymi. Na własnej skórze odczułem, że próba wzbogacenia rozmowy o kwestię źródeł finansowania Unii traktowana jest prawie jak zamach na suwerenność finansową poszczególnych krajów. Słyszę coraz częściej, że Komisja Europejska powinna koncentrować się na oszczędnościach. Mogę się z tym zgodzić, jeśli idzie o koszty administracyjne, ale nie sposób mieć ”więcej Europy”, w zgodzie z traktatem lizbońskim, za mniejsze pieniądze. W obecnym klimacie dyskusja o podatkach może raczej pobudzić resentyment antyeuropejski niż ciepłe uczucia wobec Brukseli.

[b]To dlaczego decyduje się pan teraz na przedstawienie takiej analizy?[/b]

Po pierwsze, jest to obowiązek nałożony przez państwa członkowskie w roku 2005, by dokonać analizy dochodów, a nie tylko wydatków. Po drugie, wyczułem w kilku stolicach wielką chęć, by obniżyć bezpośrednie wpłaty do Brukseli, a nawet zachętę, by szukać innych źródeł dochodów. Po trzecie, domaga się tego wprost Parlament Europejski, zresztą zgodnie z oryginalnymi zapisami traktatowymi. Trafiłem jednak na niesprzyjający klimat.

[b]Ten klimat polityczny jest groźny dla istnienia Unii?[/b]

Pociesza wiedza o Unii, mianowicie, że odradza się poprzez kryzysy. Ze stagnacji lat 70., kiedy był to klub o nijakich kompetencjach, zrodził się projekt wspólnego rynku i podróży bez paszportu. Odcięcie rosyjskich dostaw gazu via Ukraina w roku 2009 przyspieszyło prace na rzecz solidarności energetycznej i zróżnicowania dostaw. Obecny kryzys finansowy także uczy, że nie zaradzi się temu w pojedynkę, że potrzebne są rozwiązania wspólnotowe. Nawet kryzys grecki, przy całej awanturze politycznej między Berlinem i Atenami, osłabiając euro, stworzył dodatkowe szanse dla eksportu Niemiec. Zjednoczona Europa pozostaje sumą wspólnych wygranych. Na tym polega fenomen integracji, która dla innych kontynentów jest niedościgłym wzorem. Unia przetrzyma kryzys, tyle że obecna sytuacja nie pomaga w rozmowach o europejskich finansach. Mam za sobą prezentację przyszłorocznego budżetu w obecności ministrów finansów z 27 krajów. Normalnie taki projekt, nieznacznie rosnący, ale 4,4 mld euro poniżej pułapu wydatków założonych na rok 2011, byłby powitany bez szczególnych emocji. Tym razem krytyka ze strony płatników była surowa. Rządy wymuszają ostre programy oszczędnościowe. Klasa polityczna na Zachodzie jest sfrustrowana. Administracja jesienią w swoich osobistych rachunkach odczuje zamrożenie płac albo nawet cięcia. Swoją frustrację przelewa na UE. Najłatwiej krytykować biurokrację, chociaż proporcja kosztów administracyjnych (8,5 mld) do całości budżetu (140 mld założone na rok 2011) wygląda lepiej niż w krajach członkowskich i większych metropoliach. Jeśli jednak chcemy zachować wiarygodność UE, w tym budżetu, daleko idąca wstrzemięźliwość i oszczędności wydają się niezbędne.

[b]To jak w takim klimacie chce pan rozmawiać o nowych formach podatków?[/b]

O podatkach rozmawia się w wielu krajach jako sposobie na uzdrowienie finansów. Nasza analiza ma pokazać, czy jest szansa na zmniejszenie danin narodowych. Można rzec, iż spieszymy ministrom finansów z pomocą; zresztą o tym wiedzą, niezależnie od oficjalnych reakcji. Bez rozszerzenia dyskusji o źródła zasilenia UE trudno będzie o uzgodnienie budżetu na lata 2007 – 2013, w tym także na uczciwe postawienie kwestii przywileju Wielkiej Brytanii, zwanego rabatem brytyjskim, do którego dopłaca także Polska. Ma to być rzetelna analiza, która nie przesądza wyborów politycznych. Na tym nie koniec, bo przegląd budżetowy to także okazja do upomnienia się o elastyczność wieloletniej perspektywy i inne wnioski z dotychczasowych doświadczeń. Później, jeszcze w tym roku, pojawią się dwa dokumenty skierowane w przyszłość, dotyczące polityki rolnej i spójności, co powinno stanowić dwie trzecie budżetu, najbardziej istotne dla Polski. W połowie 2011 roku, akurat wtedy, kiedy kończy się prezydencja węgierska, a zaczyna polska, położymy na stole projekt na lata 2014 – 2020. Co uruchomi burzliwy spór, a kłótnia o pieniądze nie jednoczy Europy. Niestety, potęguje podziały i napięcia, a ja mam pełnić rolę bezstronnego mediatora, który szuka porozumienia pośród sprzecznych interesów. Oby klimat gospodarczy był nieco lepszy! Wtedy będzie nadzieja, że w roku 2012 rządy uzgodnią stanowisko i rozpocznie się ostateczna runda negocjacji z Parlamentem Europejskim. Tak wygląda kalendarz. Napięty, jeśli mamy uniknąć poślizgu, jaki opóźnił rozruch obecnej perspektywy finansowej w latach 2007 –2008. To także lekcja warta zapamiętania!

[ramka][b]CV[/b]

Janusz Lewandowski pełni od lutego funkcję komisarza ds. budżetu Unii Europejskiej. Poprzednio, w latach 2004 – 2010, był eurodeputowanym. Były minister przekształceń własnościowych (1990 – 1991, 1992 – 1993). Jest doktorem ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego.[/ramka]

[b]Rz: Ile typów podatków przedstawi pan jako nowe źródła finansowania wspólnotowego budżetu?[/b]

Przedstawię siedem lub osiem źródeł finansowania wartych zastanowienia, wybranych z dłuższej listy. Mogą uzupełnić, ale nie wyręczą bezpośrednich wpłat z budżetów narodowych, które stabilizują unijne finanse. Mogą przynieść kilkadziesiąt miliardów euro, ale trzeba uzbierać rocznie około 140 mld.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację