To był interesujący dzień. Prezydent skończył konsultacje społeczne na temat zmian emerytalnych. Senat przyjął  projekt zmniejszenia składek przekazywanych do otwartych funduszy emerytalnych. A Jacek Rostowski zaapelował do prof. Leszka Balcerowicza, by wyłączył licznik długu publicznego. Zdaniem ministra Rostowskiego już niedługo dług będzie spadał. Czyli, jak rozumiem, liczby zamiast się powiększać, zaczną spadać. Rano  Reuters podał wskaźniki makroekonomiczne

z najnowszego wieloletniego planu finansowego państwa na lata 2011 – 2014. Porównanie ich z przyjętymi przez rząd w sierpniu zeszłego roku i informacjami związanymi z OFE  to interesująca lektura.

Po pierwsze, nie widać zbawiennego wpływu ograniczenia długu spowodowanego zmianami w OFE. Bo co prawda spadają procenty, ale dług liczony w złotych wyraźnie rośnie  – o ponad 160 mld zł w ciągu pięciu lat, czyli od 2010 do 2014 roku. Po drugie, nie wiadomo dlaczego tak mało spada deficyt budżetowy i zmniejszają się wydatki. Skoro w 2011 r. OFE dostaną o 11 – 12 mld zł mniej, a w przyszłym roku znacznie więcej, budżet centralny powinien zmniejszyć dotację do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z powodu mniejszych transferów do OFE.

Interesujące jest też porównanie z poprzednim planem.  Wzrost gospodarczy wyraźnie  się wypłaszcza. Pesymistycznie jest też o bezrobociu i o cenach, które będą rosły szybciej. Nie będzie też tak wyraźnego wzrostu zatrudnienia, jak szacował rząd jeszcze siedem miesięcy temu. Ciekawe, czy po wyborach optymizm powróci?