Grecja ogłosi niewypłacalność

Pogrążony w kryzysie kraj ogłosi niewypłacalność – uważa David Riley, dyrektor w Fitch Ratings

Publikacja: 22.09.2011 01:37

Grecja ogłosi niewypłacalność

Foto: Forum

Rz: Czy sądzi pan, że Unia Europejska pozwoli ostatecznie na wyjście Grecji z eurolandu, a co za tym idzie – na rozpad strefy euro?

David Riley: Zacznijmy od tego, że nie istnieje dzisiaj coś takiego jak wola polityczna i przyzwolenie opinii społecznej na stworzenie Stanów Zjednoczonych Europy, które przewidywałoby pełną unię fiskalną i polityczną. Równocześnie jednak koszty rozpadu strefy euro byłyby zbyt wysokie, aby można było na to pozwolić.

To przekonanie leży u podstaw wszystkich naszych ratingów tak dla eurolandowych obligacji, jak i instytucji finansowych w tych krajach. Moim zdaniem obawy, że mogłoby dojść do rozpadu strefy euro, są w dużej mierze wyolbrzymiane. Przy tym istnieją przecież inne wyjścia, nazwałbym je „trzecią drogą", które nie wymagają pełnej integracji fiskalnej i politycznej, a wystarczą, by nie doszło do rozpadu strefy euro.

Jak określiłby pan tę „trzecią drogę"?

Ona już jest widoczna. Chodzi stworzenie znacznie efektywniejszego i skrupulatnego nadzoru finansowego, a także systemu regulacji sektora instytucji finansowych. Również lepszej koordynacji europejskiej polityki gospodarczej i fiskalnej, gdzie ostatecznym rozwiązaniem byłoby wdrożenie mechanizmu skoordynowanej restrukturyzacji zadłużenia, tak by w przypadku, kiedy ogłoszenie niewypłacalności okazało się nieuniknione, rządy i wierzyciele ucierpieli jak najmniej.

Czy sądzi pan, że jest przyzwolenie na wprowadzenie takiego mechanizmu? Bo przecież jest to krok w kierunku unii fiskalnej, której, jak pan sam mówi, UE się obawia.

Jest to z pewnością skomplikowane tak technicznie, jak i politycznie. I nie wydarzy się z dnia na dzień. Potrzeba również czasu na pozyskanie zaufania inwestorów i akceptację opinii publicznej. Do tego czasu Europejski Bank Centralny nie ma innego wyboru, jak kontynuować skupowanie obligacji zadłużonych krajów. Banki będą z kolei miały mało atrakcyjne pozycje w swoich bilansach. Ta sytuacja zmieni się w momencie, kiedy Europejski Fundusz Stabilności Finansowej zostanie powiększony i będzie mógł działać elastyczniej, niż to było dotychczas. Chodzi mi np. o możliwość pożyczania pieniędzy w Europejskim Banku Centralnym.

Czy nie sądzi pan jednak, że w samej Unii sprawa zadłużenia Grecji stała się raczej problemem politycznym, a nie gospodarczym?

Jak najbardziej. Przy tym niemożność uporania się z greckimi problemami poważnie nadszarpnęła również wiarygodność europejskich instytucji i przyniosła zwątpienie, czy europejscy politycy są w ogóle w stanie poradzić sobie z kryzysem. Co więcej, w niektórych krajach wręcz pojawiło się zobojętnienie co do tego, czy Grecja pozostanie w strefie euro, czy też stamtąd wyjdzie. To z kolei powoduje wątpliwości, czy istnieje rzeczywiście polityczne przekonanie co do tego, że strefa euro powinna istnieć w obecnym kształcie.

Jakie są w takim razie najnowsze prognozy Fitcha dla Grecji?

Na dzisiaj? Że ogłosi niewypłacalność, ale nie opuści strefy euro. Naszym zdaniem wyjście Grecji z eurolandu byłoby nieracjonalne. Zresztą nie ma podstaw prawnych, aby mogło dojść do takiego wydarzenia. Gdybyśmy jednak się mylili, byłby to bardzo nieszczęśliwy przypadek, bo stworzyłby precedens i poważnie nadszarpnąłby wiarygodność całej strefy euro. Bardzo zaszkodziłoby to także pozostałym poważnie zadłużonym krajom, mielibyśmy przypadki panicznej ucieczki kapitału i ryzyko samonakręcającego się kryzysu tak na rynku obligacji, jak i w sektorze bankowym. Ta rynkowa niepewność nie tylko pogłębiłaby i przedłużyła obecny kryzys, ale i odbiłaby się piętnem na wiarygodności kredytowej krajów strefy euro, ich obligacjach i instytucjach finansowych. Przy tym rozchwianie rynków i rosnące koszty obsługi długu poważnie zaciążyłyby na nastrojach tak w biznesie, jak i wśród konsumentów.

Jak w takim razie ocenia pan coraz częściej pojawiające się sugestie, aby w ratowaniu Grecji wziął udział także sektor prywatny?

Naszym zdaniem udział sektora prywatnego nie oznaczałby nic innego jak „ograniczoną niewypłacalność". Niemniej jednak obniżenie stóp procentowych i wydłużenie czasu spłacania długów potencjalnie daje Grekom możliwość odzyskania wiarygodności i powrotu do wypłacalności. I to pomimo niesłychanych wyzwań, jakie jeszcze czekają ten kraj.

CV

David Riley jest szefem działu oceny obligacji państwowych w Fitch Ratings. W agencji pracuje od 2001 roku. Wcześniej pracował w UBS Warburg i szefował zespołowi zajmującemu się Europą i Bliskim Wschodem. Pracował także w Klubie Paryskim. Z wykształcenia jest ekonomistą, skończył Birkbeck College na University of London.

Rz: Czy sądzi pan, że Unia Europejska pozwoli ostatecznie na wyjście Grecji z eurolandu, a co za tym idzie – na rozpad strefy euro?

David Riley: Zacznijmy od tego, że nie istnieje dzisiaj coś takiego jak wola polityczna i przyzwolenie opinii społecznej na stworzenie Stanów Zjednoczonych Europy, które przewidywałoby pełną unię fiskalną i polityczną. Równocześnie jednak koszty rozpadu strefy euro byłyby zbyt wysokie, aby można było na to pozwolić.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację