Innowacja innowacji nierówna

– W polskim przemyśle naukowców jest dramatycznie mało – uważa dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju Krzysztof Jan Kurzydłowski

Publikacja: 09.01.2012 02:59

Innowacja innowacji nierówna

Foto: __Archiwum__, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Od września ubiegłego roku Narodowe Centrum Badań i Rozwoju stało się najważniejszą instytucją dzielącą dotacje unijne i krajowe na badania firm i jednostek naukowych...

To zgodna z kanonami światowymi decyzja Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, aby delegować te zadania do agencji. W Polsce są teraz dwie takie agencje działające pod nadzorem ministra nauki. To NCBiR w Warszawie oraz Narodowe Centrum Nauki w Krakowie. NCBiR działa 5 lat, ale pod koniec ubiegłego roku wystartowaliśmy na nowo przejmując dystrybucję dotacji unijnych na badania przedsiębiorców i naukowców.

Ile dotacji unijnych jeszcze rozdzielicie?

Około 1 mld zł z „Innowacyjnej gospodarki", 200 mln zł z „Infrastruktury i środowiska" oraz 300 mln zł z „Kapitału ludzkiego".

W przypadku „Innowacyjnej gospodarki" 674 mln zł to dotacje na badania przemysłowe firm, które dotychczas rozdzielała Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. W PARP nie są zadowoleni z przejęcia przez NCBiR podziału tych grantów?

To nie są pieniądze, które odbieramy PARP, a dodatkowe środki z krajowej rezerwy wykonania, które jako tzw. instytucja pośrednicząca w realizacji programu mogliśmy skierować na inne dotacje. Zdecydowaliśmy się sami te pieniądze rozdzielić, co spotkało się z akceptacją Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Uważamy, że będziemy w stanie lepiej zrealizować oczekiwania Komisji Europejskiej, a także naukowców i przedsiębiorców, szczególnie z branży high-tech. Wspierając innowacyjne pomysły firm PARP wykonała pracę godną podziwu, ale innowacja innowacji nierówna. Sądzę, że dajemy lepszą gwarancję, że dofinansowane zostaną projekty bardziej zaawansowane technologicznie, koncentrując środki na dziedzinach wskazanych przez OECD i Eurostat jako szczególnie istotnych dla gospodarki opartej na wiedzy.

Nie można było poczekać ze zmianą do nowego budżetu UE na lata 2014-2020?

Można, ale trzeba reagować na bieżąco. Nie jesteśmy instytucją, która obsługuje wyłącznie świat nauki. Mamy bardzo bogatą ofertę dotacji dla przedsiębiorców. Obsługujemy wszystkie projekty, którymi wcześniej zajmowało się MNiSW. Mamy np. bardzo ciekawy program Innotech. To setki milionów złotych. Większość wniosków składają przedsiębiorcy, a nie naukowcy, ale naszym priorytetem są projekty, w których przedsiębiorcy korzystają z wiedzy kadry naukowej, a do tego zgłaszane innowacje można zaliczyć do high-techu. To ważne, bo rośnie nam eksport, ale tylko 5 proc. to eksport nowych technologii. Poza tym jest wiele obszarów np. biotechnologie, nanotechnologie, informatyka gdzie nasze firmy mają mały udział jeśli idzie o innowacje. Dotychczas dotowano projekty innowacyjne, ale niewiele z nich dotyczy high-techu. Nie ma nic złego w produkcji innowacyjnej, nietłukącej się filiżanki, ale nie otworzy to Polsce nowych perspektyw technologicznych i przemysłowych. Dlatego chcemy kierować dotacje na badania na najnowocześniejsze technologie, które dadzą Polsce przewagę konkurencyjną.

Dzięki Unii Europejskiej wydajemy ogromne pieniądze na innowacyjność a mimo to wciąż jesteśmy w ogonie wszelkich rankingów innowacyjności?

Trzymają nas tam niskie nakłady na badania i prace rozwojowe, ale nie z budżetu państwa, przedsiębiorców.

Firmy nie chcą inwestować w innowacje?

Po prostu nie wydają na to pieniędzy, a wiele z nich powinno. Jak spotykam się z przedsiębiorcami to mówię wprost, że moim zamiarem jest wyjęcie z ich kieszeni pieniędzy, do których dołożę nasze dotacje, które z pewnością będą dla nich pożyteczne, choć przy braku pozytywnych doświadczeń dzisiaj myślą o tym sceptycznie. Są też jednak inne bariery niż brak doświadczeń w zakresie rozwoju firmy na bazie własnego planu badań i prac rozwojowych. Nie wszystkie branże potrzebują badań. Jak firma robi świetne makarony to dba o jakość i reklamę, ale nie wydaje na badania. Tylko w części branż badania są warunkiem konkurencyjności. To np. farmacja, medycyna, lotnictwo i przemysł kosmiczny. W Polsce mamy obecnie sporo firm z tych branż i musimy na bieżąco sprawdzać czy już są gotowe wydawać na badania w takim stopniu jak ich zagraniczni konkurenci. Jest jednak kolejna bariera - firmy zwykle prowadzą badania z wykorzystaniem własnej infrastruktury. A ta jest w Polsce uboga. Podobnie jak i personel. W Polsce jest 100 tys. naukowców, ale tylko 10 tys. w przemyśle, a tylko w Simensie, w którym pracuje w przybliżeniu 100 tys. osób jedna trzecia to zatrudnieni w działach badawczo-rozwojowych. W polskim przemyśle naukowców jest dramatycznie mało. Trzeba kojarzyć wiodące firmy z ośrodkami badawczymi.

Skończył się już etap imitowania cudzych pomysłów i polscy przedsiębiorcy muszą zdobyć się na własne innowacje?

Taki wniosek można wysnuć z projektów, które do nas trafiają. Coś drgnęło. Coraz więcej firm stawia na ambitne przedsięwzięcia. Poza tym w ostatnich latach to przemysł coraz częściej szuka naukowców i stymuluje ich do współpracy.

Jakie sektory gospodarki zalicza pan do najbardziej proinnowacyjnych?

Wszystko co dotyczy innowacyjnej medycyny, w tym farmację. To także lotnictwo, biotechnologie oraz sektor transportu naziemnego.

Czy nie jest tak, że w Polsce inaczej pojmuje się innowacyjność na poziomie krajowym, a inaczej na regionalnym, co widać po dotowanych z pieniędzy unijnych projektach?

Innowacyjność może dotyczyć stosunkowo prostych zagadnień i co za tym idzie mieć krótki okres wdrażania, ale jednocześnie krótki okres czerpania korzyści. Możemy np. wyprodukować nową, innowacyjną europaletę, na której kładzie się transportowane towary. Zyskamy przewagę konkurencyjną, ale jak produkt się sprawdzi to nikt nie będzie w stanie powstrzymać rozprzestrzeniania się pomysłu poza kraj i za chwilę to już nie będzie innowacja. Ale np. nowe materiały pozwalające poprawić sprawność silnika samolotu to innowacja, która trwa co najmniej tyle ile okres życia samolotu cywilnego. A to co najmniej 40 lat.

Szukamy innowacji długotrwałych?

Długotrwałych, przynoszących dużą przewagę konkurencyjną i co za tym idzie duże korzyści finansowe.

Tyle że przemysł musi zarabiać, a nie czekać?

Są różne cykle życia produktów np. w przemyśle lotniczym rozwój samolotu to co najmniej 10 lat. Obecnie rozmawiamy z firmą Hamilton Sundstrand, która we Wrocławiu buduje duży ośrodek badawczy. Dzisiaj myślą oni o technologiach, które będą im potrzebne za 5-6 lat. Firma dziś sprawnie obsługuje rynek, ale jest w tym biznesie tyle lat, że wie, że musi mieć już portfel technologii, które będą potrzebne w przyszłości. Nowy produkt tworzy się czasem i 10 lat, ale eksploatowany jest przez 20-30. Oczywiście jak działa się na rynku jednorazowych produktów z plastiku to nie ma sensu robić długofalowych planów i badań.

Günter Verheugen, były unijny komisarz ds. przemysłu i przedsiębiorczości zdefiniował innowacyjność jako umiejętność zamiany wiedzy na pieniądze. W Polsce tak się myśli?

W NCBiR tak. Każdy wnioskodawca musi wskazać, że potrzebuje wiedzy, bo jak wszystko wie to może iść po pożyczkę do banku. Musi też wykazać, że pomysł ma szansę przynieść pieniądze.

Widzi pan wśród dotowanych projektów choć jeden na miarę Nokii?

Jest na to szansa, ale nie mogę nic więcej powiedzieć. Mógłbym zaszkodzić tym projektom.

A grafen, który mamy produkować na skalę przemysłową?

To może być wielki sukces, ale pamiętajmy, że grafen to tylko półprodukt. Zyski przyniosą przyrządy wytwarzane na jego bazie. To świetny materiał do elektroniki, urządzeń półprzewodnikowych.

Kiedy spodziewa się pan przełomu w zakresie innowacyjności?

Za 5-6 lat. Wielu z nas wydaje się, że zasada transferu finansowego zadziała natychmiast. Prześlemy pieniądze i już mamy innowacje. Sam się zdziwiłem, gdy dowiedziałem się, że w niezwykle innowacyjnej branży jaką jest przemysł farmaceutyczny od pomysłu do pojawienia się produktu na rynku upływa 10 lat. To trwa dłużej niż budowa stadionu narodowego. Te inwestycje zwrócą się, ale z opóźnieniem. W Korei, w której w sektor nauki wpompowano pieniądze podobne do tych, które Polska otrzymała z UE efekty widać było dopiero po 7-8 latach. Tego nie da się przeskoczyć. Poza tym jak wskazał jeden z naszych rozmówców z Finlandii, który stał m.in. za sukcesem modelu fińskiego, trzeba zakładać, że na 1000 rozpatrywanych projektów do realizacji trafią jedynie 3-4. Tylko tyle pomysłów ma szansę wstrząsnąć światem. Nie ma się co łudzić, że każde euro wydane na badania przyniesie 3 euro zwrotu. Średnio tak wyjdzie, ale tylko dzięki kilku super pomysłom.

CV

Prof. dr hab. inż. Krzysztof Jan Kurzydłowski jest dyrektorem Narodowego Centrum Badań i Rozwoju od 1 stycznia 2011 r.  W latach 2005 – 2007 był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki oraz Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Był też dyrektorem Polskiego Forum Akademicko-Gospodarczego (1993 – 1996), wiceprzewodniczącym Komitetu Badań Naukowych, wiceprzewodniczącym Rady Nauki i przewodniczącym Komisji Badań na rzecz Rozwoju Gospodarki.

Od września ubiegłego roku Narodowe Centrum Badań i Rozwoju stało się najważniejszą instytucją dzielącą dotacje unijne i krajowe na badania firm i jednostek naukowych...

To zgodna z kanonami światowymi decyzja Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, aby delegować te zadania do agencji. W Polsce są teraz dwie takie agencje działające pod nadzorem ministra nauki. To NCBiR w Warszawie oraz Narodowe Centrum Nauki w Krakowie. NCBiR działa 5 lat, ale pod koniec ubiegłego roku wystartowaliśmy na nowo przejmując dystrybucję dotacji unijnych na badania przedsiębiorców i naukowców.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację