Wstępna reakcja inwestorów na cenę, jaką zaoferowało Asseco za akcje Sygnity wskazuje, że to będzie trudne. Po co zatem złożono tę ofertę?
Oczywiście, rolą sprzedających jest narzekać, że cena jest zbyt niska, a rolą kupujących utrzymywać, że przepłacają. Jak na arabskim bazarze. Bardziej zastanawia, że prezes i współwłaściciel Asseco Adam Góral – jak sam powiedział – nie sondował wcześniej większych akcjonariuszy Sygnity, co do swojego pomysłu. Czemu zatem zaskoczeni mieliby przystać na sprzedaż spółki za cenę zaledwie o kilka procent wyższą od aktualnej wyceny rynkowej, skoro Sygnity wyszło z finansowego dołka i zapowiada poprawę wyników?
Tak zapowiada oczywiście każda spółka, ale w tym wypadku od poprawy wyników zależy program motywacyjny zarządu Sygnity. O pieniądze akcjonariuszy należy się starać, ale o swoje starać się po prostu trzeba! Dlatego dalsza poprawa wyników wydaje się prawdopodobna, więc i sprzedaż akcji dzisiaj wygląda na kiepski interes. Jeżeli ja mam takie wrażenie, to z pewnością podobne będą mieli akcjonariusze. Jestem pewien, że zarząd Asseco to przewidział. Po co zatem złożono tę ofertę?
A cóż wadzi spróbować i zademonstrować nasze ambicje? – to jedyne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi do głowy. Ja zresztą życzę prezesowi Adamowi Góralowi wszystkiego najlepszego w trudnym procesie konsolidacji polskiego rynku IT. Dla konsekwencji, z jaką od lat buduje grupę Asseco, mam znacznie więcej respektu, niż dla jej niesławnej pamięci poprzednika, czyli Prokomu. Ale nie wiem, czy mu się teraz uda.