Specjalny komitet zajmie się tym już na początku marca. Tempo imponujące. Uwolnienie zapasów wpłynęłoby na spadek cen, ale najwyraźniej nikomu się nie spieszy. Konsumenci i firmy wykorzystujące cukier płacą więcej, niż powinni, cukrownie mrożą kapitał w ogromnych zapasach po dobrej kampanii. Trudno o lepszy przykład absurdów unijnej wspólnej polityki rolnej, która coraz bardziej odstaje od rzeczywistości.

Kwoty produkcyjne to właśnie element tej polityki. Ponieważ Unia subwencjonuje produkcję rolną, rodzi to ryzyko nadprodukcji. Dlatego wymyślono kwoty produkcyjne, sztuczny mechanizm mający równoważyć podaż z popytem. W efekcie np. polskie kwoty produkcyjne zabezpieczają ok. 90 proc. popytu, po dobrym sezonie nadprodukcja naszych cukrowni sięga 34 proc., a jednocześnie ceny, po ubiegłorocznej cukrowej histerii, wciąż są absurdalnie wysokie, co uderza w rynek. Uwolnienie zapasów pozwoliłoby odciążyć magazyny cukrowni, ulżyć firmom, np. produkującym słodycze, czy konsumentom. Proste?

Rynek zgodnym chórem opowiada się za zniesieniem kwot, co z pewnością wykluczyłoby takie sytuacje, jak ubiegłoroczny pik cenowy. Cukrownie są przeciwne, bo unijny protekcjonizm jest dla nich wygodny, ale chciałyby większej elastyczności unijnych urzędników. Tak czy inaczej wspólna polityka rolna pilnie domaga się remontu. Bo jej koszty coraz bardziej są przerzucane na konsumentów.