Do księgarń – niestety na razie anglojęzycznych – weszła właśnie książka, na którą długo czekałem. Znani eksperci od ekonomii politycznej Daron Acemoglu (MIT) i James Robinson (Harvard) napisali dzieło pt. „Why Nations Fail: The Origins of Power, Prosperity and Poverty". Czyli: dlaczego jedne narody są bogatsze, a inne biedniejsze. Temat stary jak świat. Ale jego odkrywanie za każdym razem jest ciekawe.
Nie ukrywam, że jestem dopiero na pierwszych stronach, więc nie jest to recenzja. Zresztą recenzje słabo się czytają, więc nie zawalałbym nią strony Rzepy. Zainteresowanych zapraszam za kilka dni na bloga o książkach, którego prowadzę z Janem Niedziałkiem z CNBC (highbookvalue.com).
Nawiążę natomiast do jednego problemu, o którym sam wielokrotnie pisałem w różnych miejscach, a który poruszają również Acemoglu i Robinson (wiem to z fragmentów zamieszczanych w Internecie). Chodzi o Chiny i pytanie, kiedy ten kraj stanie się największą gospodarką świata?
Badacze dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to ci, którzy twierdzą, że stanie się to już wkrótce, ponieważ Chiny utrzymają wysokie tempo wzrostu. Oni dominują zwykle w newsach i analizach rynkowych, przygotowywanch przez instytucje, którym zależy na zdobywaniu klientów. Druga to ci, którzy uważają, że chiński model wzrostu jest nie do utrzymania i wkrótce kraj ten wpadnie w ... stagnację. Ci są często uznawani za maruderów, ponieważ Chinom kryzys wieszczono od kilku dekad i jakoś jeszcze on nie nadszedł.
Prognozowanie na wiele lat w przód jest oczywiście bardzo trudne, polega raczej na ważeniu argumentów. Ale właśnie mi argumenty maruderów wydają się bardziej przekonujące niż optymistów.