Obligacje lekiem na kryzys

Obligacje unijne pomogłyby usunąć sprzeczność polegającą na tym, iż państwa członkowskie prowadzą tę samą politykę pieniężną, lecz stosują 17 rodzajów polityki zarządzania długiem – pisze członek Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego

Publikacja: 03.07.2012 00:27

Obligacje lekiem na kryzys

Foto: HD/AL

Red

Podczas swojej przemowy po wyborze na prezydenta USA Franklin D. Roosevelt wykazał się odwagą polityczną, która towarzyszyła mu podczas czterech kadencji, mówiąc, że jedyne, czego należy się bać, to strach. Trzynaście milionów mieszkańców USA straciło pracę, a środki na rzecz ograniczania wydatków i leseferyzm poniosły porażkę. Tymczasem kryzys silnie uderzył w Europę. Wspominając o New Deal, recepcie Keynesa na przezwyciężenie strachu, nie zawsze pamięta się o ogromnych przeszkodach, które należało pokonać. Nieustannie krytykowany przez przeciwników politycznych, znieważany przez większość przedsiębiorców, bankierów i przedstawicieli sądownictwa, New Deal wymagał nawet rozszerzenia Trybunału Najwyższego w 1935 r. Z politycznego punktu widzenia jego realizacja była możliwa tylko dzięki powszechnemu poparciu dla prezydenta. Z perspektywy prawnej zaś dzięki marginesowi swobody, jaki konstytucja przyznawała prezydentowi w zakresie zarządzania gospodarką. Roosevelt – doskonały prawnik – wspomniał również i o tym w swoim przemówieniu inauguracyjnym.

Liczy się odpowiedni plan

Powyższy przykład nie służy rozpoczęciu debaty nad obecnym kryzysem i wielkim kryzysem, lecz ma zilustrować triumf woli politycznej wspartej konkretnym planem, odpowiednimi ramami instytucjonalnymi i oczywiście poparciem społeczeństwa.

Jeśli przyjrzymy się nagłówkom opisującym rzeczywistość panującą w Unii Europejskiej od wybuchu kryzysu w 2007 r., zobaczymy, jak dużą rolę odgrywa w nich strach. Po uratowaniu banków w 2009 r. dług publiczny zajął miejsce długu prywatnego, co wpędziło go w sidła agencji ratingowych, a następnie doprowadziło do podwójnego kryzysu zaufania.

Podaje się w wątpliwość wypłacalność niektórych państw oraz wiarygodność demokracji. Wielu obywateli zastanawia się, kto dyktuje reguły – polityka czy finanse. Reakcja instytucji i państw członkowskich na kryzys zaufania opiera się na dwóch mylnych przesłankach, a mianowicie na przekonaniu, że nadwyżka w jednych państwach pokrywa deficyty w innych oraz iż zmniejszenie długu publicznego prowadzi automatycznie do odzyskania zaufania, a jednocześnie zwiększenia inwestycji prywatnych.

Pojawia się tu jeszcze jedna sprzeczność: państwa strefy euro dysponują wprawdzie jedną walutą, lecz prowadzą 17 rodzajów polityki zarządzania długiem. Tym mylnym zasadom ekonomicznym towarzyszy niebezpieczne moralizatorstwo i dzielenie państw na dobre i złe, przy czym dobre nie są zobowiązane do pomagania złym. Prowadzi to do polityki zaciskania pasa i dyscypliny budżetowej, która nie stymuluje wzrostu. Jej największymi ofiarami są kraje najbardziej zadłużone.

Co ciekawe, obecne wydarzenia przypominają sytuację przed wprowadzeniem wspólnej waluty, kiedy spekulacje doprowadzały do osłabienia coraz silniejszych walut europejskich i zagroziły nawet funtowi i frankowi.

W takim oto kontekście Rada Europejska, niezdolna do działania, pozostawiła próżnię instytucjonalną. Próżnię tę pragnie wypełnić Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny (EKES), prezentując konkretną propozycję opracowaną we współpracy z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym (EBI). Można ją zrealizować natychmiast, wprowadzając z jednej strony wspólne zarządzanie długiem strefy euro, a z drugiej europejski plan na rzecz wzrostu, na wzór planu Marshalla, pozwalający odzyskać zaufanie obywateli.

Nowa polityka

Propozycja EKES opiera się na legitymizacji, jaką zapewnia dialog między przedstawicielami podmiotów społecznych i europejskiego społeczeństwa obywatelskiego. Nie można pominąć faktu, że opinię zawierającą tę propozycję przyjęto na sesji plenarnej przy poparciu tak różnych grup interesu jak związki zawodowe, pracodawcy, konsumenci, rolnicy i osoby niepełnosprawne. Platforma, która od 55 lat reprezentuje społeczeństwo obywatelskie w Unii Europejskiej, uzgodniła wspólne stanowisko w tej sprawie z korzyścią dla obywateli i przedsiębiorstw. W tym krytycznym momencie bez wątpienia zasługuje ono na uwagę.

Zalecenia poczynione przez EKES wynikają z przekonania, iż wyjście z kryzysu możliwe jest poprzez przyjęcie nowych strategii gospodarczych, które przywrócą wzrost, stworzą miejsca pracy i odbudują zaufanie do europejskiego modelu społecznego.

Ta nowa polityka zostałaby urzeczywistniona poprzez dwa instrumenty: z jednej strony obligacje unijne służące odzyskaniu zaufania, a z drugiej euroobligacje będące motorem wzrostu. Dotychczas rozwiązanie to wymagało solidarnych gwarancji ze strony bardziej wypłacalnych państw, zwłaszcza Niemiec. Niemniej propozycja EKES nie wiąże się z takimi gwarancjami, co zostanie objaśnione poniżej.

Euroobligacje ożywiłyby wzrost, a efekt mnożnikowy pozwoliłby na zachowanie europejskiego modelu społecznego i zwiększenie popytu w UE

Obligacje unijne polegają na stopniowym przekształcaniu długu publicznego, przy maksymalnym pułapie 60 proc. PKB, a państwa członkowskie wezmą na siebie ciężar obsługi swej części długu. Chodzi tu o dług skonsolidowany i niepodlegający negocjacji, poza zasięgiem spekulacji ze strony agencji. Przekształcenie to mogłoby nastąpić w oparciu o wzmocnioną współpracę, tak aby państwo, które nie chce brać w nim udziału, mogło zachować swoje obligacje. Obligacje unijne pomogłyby usunąć sprzeczność między faktem, iż państwa członkowskie prowadzą tę samą politykę pieniężną, lecz stosują 17 różnych polityk zarządzania długiem.

W propozycji dotyczącej „obligacji niebieskich" wysuniętej przez ośrodek analityczny Bruegel zaproponowano ten rodzaj obligacji, co początkowo spotkało się z pozytywną reakcją ze strony niektórych szefów rządu. Jednakże nowym elementem w propozycji Komitetu jest brak wymogu reform instytucjonalnych, jak zobaczymy poniżej.

Celem euroobligacji jest zaś finansowanie ożywienia gospodarczego i ponadto podlegają one negocjacjom. Przypomnijmy, że w 2011 r. Brazylia, Rosja, Indie i Chiny (BRICS) wyraziły zainteresowanie utrzymaniem rezerw w euro. Tak więc ta opcja byłaby doskonałą szansą dla obydwu stron. Euroobligacje ożywiłyby wzrost, a efekt mnożnikowy pozwoliłby na zachowanie europejskiego modelu społecznego i zwiększenie popytu w UE, który jest tak niezbędny dla gospodarki i światowego handlu. Aby instrument ten funkcjonował sprawnie, nie może polegać na transferze do państw członkowskich. Alternatywnie, powinien finansować ożywienie gospodarcze w Europie i podlegać kontroli EBI.

Sprzężenie zwrotne

Te dwa rodzaje obligacji pozwoliłyby zapoczątkować pozytywne sprzężenie zwrotne, dzięki któremu nastąpiłoby przejście z cięć do odnowienia państw socjalnych. Odzyskanie zaufania rynków i opinii publicznej prowadziłoby do zwiększenia płynności i popytu, co z kolei umożliwiłoby ożywienie wzrostu, zwiększenie wpływów z podatków i podniesienie zatrudnienia, a tym samym przywrócenie równowagi budżetowej.

Mamy konkretny plan, dysponujemy niezbędnymi ramami prawnymi i instytucjonalnymi

Propozycja ta przybrałaby konkretny charakter prawny i instytucjonalny dzięki dostępnym już w Unii narzędziom. Euroobligacje emitowałby Europejski Fundusz Inwestycyjny (EFI). Jego pierwotnym zadaniem było pożyczanie kapitału małym i średnim firmom oraz przedsiębiorstwom zaawansowanym technologicznie, aby do 2020 r. uczynić z Europy najbardziej konkurencyjną gospodarkę świata. Przed kryzysem EFI miał wypełnić lukę kredytową, na którą – inaczej niż w Stanach Zjednoczonych – natrafiają te przedsiębiorstwa w Europie. Ponieważ ECOFIN jest organem zarządzającym EBI, decyzja o emisji obligacji przez EFI nie wymaga reformy traktatów ani tworzenia nowych instytucji.

Tak więc mamy konkretny plan, dysponujemy niezbędnymi ramami prawnymi i instytucjonalnymi, a przy tym oczywiste jest, że obywatele europejscy nie chcą zrezygnować z obowiązującego dotychczas modelu społeczno-gospodarczego. Istnieją wszystkie wspomniane na początku elementy niezbędne do zmiany modelu z wyjątkiem woli politycznej.

Należy przypomnieć, że Roosevelt już w mowie inauguracyjnej pocieszał obywateli i polityków, że w porównaniu ze swoimi dziadkami, na których czyhały różne niebezpieczeństwa, mogą czuć się szczęśliwi. Bez wątpienia stwierdzenie to można przenieść do dzisiejszej sytuacji w Unii Europejskiej. Spoglądanie w przeszłość może pomóc w rozwianiu niepokojów i podjęciu działań, odzyskaniu ducha solidarności i spójności, czyli faktycznych fundamentów traktatów UE. Potrzeba wizji europejskiej i odwagi, by wizję tę uczynić rzeczywistością.

Autor jest profesorem europejskiej polityki gospodarczej na Uniwersytecie „La Sapienza" w Rzymie. Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny jest organem doradczym UE

Podczas swojej przemowy po wyborze na prezydenta USA Franklin D. Roosevelt wykazał się odwagą polityczną, która towarzyszyła mu podczas czterech kadencji, mówiąc, że jedyne, czego należy się bać, to strach. Trzynaście milionów mieszkańców USA straciło pracę, a środki na rzecz ograniczania wydatków i leseferyzm poniosły porażkę. Tymczasem kryzys silnie uderzył w Europę. Wspominając o New Deal, recepcie Keynesa na przezwyciężenie strachu, nie zawsze pamięta się o ogromnych przeszkodach, które należało pokonać. Nieustannie krytykowany przez przeciwników politycznych, znieważany przez większość przedsiębiorców, bankierów i przedstawicieli sądownictwa, New Deal wymagał nawet rozszerzenia Trybunału Najwyższego w 1935 r. Z politycznego punktu widzenia jego realizacja była możliwa tylko dzięki powszechnemu poparciu dla prezydenta. Z perspektywy prawnej zaś dzięki marginesowi swobody, jaki konstytucja przyznawała prezydentowi w zakresie zarządzania gospodarką. Roosevelt – doskonały prawnik – wspomniał również i o tym w swoim przemówieniu inauguracyjnym.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację