Polacy nie myślą o emeryturze

Emerytura, która ma do nas spłynąć z trzech filarów, nie da szansy na godziwe przeżycie reszty życia – mówi szef Allianz Polska Paweł Dangel w rozmowie z Zuzanną Redą

Publikacja: 09.08.2012 00:44

Polacy nie myślą o emeryturze

Foto: Rzeczpospolita, Andrzej Cynka And Andrzej Cynka

Choć eksperci podkreślają konieczność dodatkowego oszczędzania na starość to liczba Polaków decydująca się na ubezpieczanie się czy odkładanie pieniędzy rośnie bardzo wolno. Co trzeba zmienić, aby świadomość takiej konieczności była wyższa?

Dobrym przykładem jest Wielka Brytania z czasów Margaret Thatcher. Żelazna Dama bardzo wyraźnie i konkretnie określiła ramy tego, za co bierze odpowiedzialność państwo i na co je realnie stać, a co leży w gestii każdego obywatela, zgodnie z jego preferencjami, potrzebami i możliwościami finansowymi. Jednocześnie tworząc zrozumiały system podatkowy, dający szereg nie tylko wskazówek, ale i konkretnych zachęt podat kowych. Poskutkowało to tym, że wzrosła świadomość ubezpieczeniowa i realna potrzeba, aby wziąć samemu odpowiedzialność za zabezpieczenie nie tylko swojego majątku materialnego, lecz także ochronę zdrowia, życia oraz przyszłą emeryturę. Natomiast u nas wciąż jeszcze funkcjonuje postawa roszczeniowa w stosunku do państwa. Widać to wyraźnie po każdej większej powodzi, huraganie czy katastrofie. W każdym wypadku oczekujemy finansowej pomocy i wsparcia od gminy, wojewody, rządu czy Caritasu, ale niekoniecznie myślimy o tym, by samemu wziąć odpowiedzialność za siebie i swoich bliskich.

Niekoniecznie myślimy o tym, by samemu wziąć odpowiedzialność za siebie i bliskich

Inna jest sytuacja finansowa przeciętnej rodziny w Anglii czy Holandii, a inna u nas.

Bez wątpienia sytuacja finansowa ma na to wpływ. Paradoksalnie jednak to właśnie osoby o niższym dochodzie powinny jak najwcześniej zrozumieć, nauczyć się i wypracować w sobie nawyk regularnego i systematycznego oszczędzania. Choćby nawet minimalnych kwot. W dużym stopniu zależy to przede wszystkim od naszej mentalności, świadomości, a także polityki fiskalnej państwa. Znaczna część naszego społeczeństwa pod tym względem wciąż żyje w poprzedniej epoce i jednoznacznie oczekuje, że to państwo ma troszczyć się o obywateli, nie przyjmując do wiadomości faktu, że te czasy bezpowrotnie skończyły się ponad 20 lat temu. Oczywiście w tym procesie budowania świadomości ubezpieczeniowej oprócz samej branży aktywną role powinny odgrywać poszczególne ministerstwa, rząd, no i oczywiście media.

Zatem obecny system jest jednoznacznie zły?

Mamy system, który nie rozwiązuje szeregu bieżących istotnych problemów. Choćby system ochrony zdrowia.

Nikt nie wie gdzie się kończy w nim rola państwa, a gdzie już nastąpiła „cicha" prywatyzacja.

Nie wiemy, na czym stoimy, ani jako branża, ani jako obywatele. Po drastycznych ograniczeniach drugiego filaru, po wprowadzeniu kompletnie nieudanej ustawy o Indywidualnych Kontach Emerytalnych szykuje się nam kolejny „potworek" emerytalny w postaci Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego, który nawet w najmniejszym stopniu nie rozwiązuje problemu emerytalnego systemu w naszym kraju, a dodatkowo go tylko skomplikuje. Jestem przekonany, że skonsolidowana emerytura, która ma do nas w efekcie spłynąć z trzech filarów, nie daje nawet najmniejszej szansy na godziwe życie w okresie emerytalnym.

Może więc trzeba stworzyć kolejny filar?

Dla tak niskich i nieefektywnych emerytur utrzy- mywanie trzech oddzielnych filarów, moim zdaniem, nie ma ekonomicznego uzasadnienia. Tak więc budowanie kolejnego, w celu wypracowania jeszcze jednej zapomogi, byłoby absurdem. Biorąc pod uwagę wszystkie koszta, obrałbym kierunek konsolidowania tych filarów. Zacząłbym od liberalizowania drugiego filaru, dając możliwość otwierania subfunduszy czy też możliwość dopłacania do niego dodatkowych środków własnych. Tak aby docelowy fundusz emerytalny rósł w miarę potrzeb i możliwości każdego z nas. Ponownie siedzimy teraz okrakiem między starym a nowym systemem. Klient zbierał bowiem pieniądze w drugim filarze przekonany, że to jego własność i jego pieniądze. Politycy wyjaśnili mu jednak szybko i jednoznacznie, że to jest pieniądz państwowy i że zaoszczędzone środki w każdej chwili mogą zniknąć z jego rachunku.

19 mln polskich kierowców zastanawia się, czy kiedyś ceny polis komunikacyjnych OC przestaną rosnąć. Czy jest na to szansa?

Zależy to od wielu czynników. W tym również od samych kierowców.

Czasy, kiedy wszyscy chcieli konkurować na rynku ceną z największym ubezpieczycielem – PZU – mam nadzieję, że bezpowrotnie minęły, i każdy zakład prowadzi obecnie własną politykę cenową, która ma na celu doprowadzić do tego, aby wynik techniczny ubezpieczenia nie był ujemny. Mówiąc najprościej, stawki za ubezpieczenia OC w Polsce są jednymi z najniższych w Europie, a wypłacane kwoty świadczeń są na średnim poziomie europejskim. Średnio 65 proc. każdej naprawy stanowią koszty części zamiennych, które są bardzo zbliżone w całej Europie. U nas zresztą ze względu na słabszą złotówkę wciąż niestety jeszcze dodatkowo rosną. Ustawodawca zadecydował ostatnio o tym, aby nawet w starych autach na koszt ubezpieczyciela montować nowe części. Nie zadał sobie jednak trudu, aby policzyć koszty takiej decyzji. Poniosą ją rzecz jasna wbrew swojej woli klienci. Innym bardzo kosztownym posunięciem dla branży był przepis o tym, że klient ma prawo tylko oświadczyć bez udokumentowania, że jeździł w ostatnich latach bezwypadkowo, i z tego tytułu należy mu się 60-procentowa zniżka. Ponad 70 procent klientów skorzystało z tej ustawowej luki, nie ponosząc żadnych konsekwencji finansowych ani prawnych z tytułu poświadczenia nieprawdy.

CV

Paweł Dangel – z wykształcenia reżyser teatralny. Karierę w ubezpieczeniach rozpoczął w Wielkiej Brytanii. W 1985 roku był agentem, później menedżerem, a następnie dyrektorem. Pracował w Royal Life, Lincoln National i MGM Assurance. W 1994 wrócił do Polski, aby założyć Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie Nationale-Nederlanden Polska. W 1997 r. dostał zadanie stworzenia grupy Allianz Polska, której od 15 lat jest prezesem.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację