Hyundai odnotowuje niewielki, ale jednak, spadek sprzedaży. Czy wybraliście dobrą strategię na te trudne czasy?
Postawiliśmy na utrzymanie udziału w rynku. I w I połowie roku nie tylko utrzymaliśmy go, ale nawet wzrósł on z 3,3 w 2012 r. do 3,5 teraz. Przy niezmienionych planach dojścia do 5 proc. W tej chwili skupiliśmy się na utrzymaniu jakości, zwiększeniu rozpoznawalności marki oraz zwiększeniu satysfakcji klientów kupujących nasze auta. Co miesiąc sprawdzam wskaźniki, ocenę dilerów – gdzie klienci są zadowoleni, gdzie mniej. I potem ustalamy, co można poprawić. Na przykład moim zdaniem w Polsce marka Hyundai nie jest wystarczająco rozpoznawalna. Dlatego naciskam na nasz polski marketing, żeby był bardziej aktywny.
We Francji mieliście nowatorską promocję: kup Hyundaia, a drugiego dostaniesz za jedno euro. Czy ta promocja będzie powszechna w całej Europie?
Nie, nie. To był tylko jeden nowatorski diler. I szybko go przekonaliśmy, żeby skończył tę promocję, bo szkodzi ona wizerunkowi, jaki staramy się zbudować Hyundaiowi. Zniżki, jakie oferujemy dzisiaj w Europie, są poniżej średniej rynkowej. Dziś wynosi ona 2440 euro, my jesteśmy mniej hojni. Nasza promocja warta jest średnio 2 tys. euro.
Kiedy uda się Hyundaiowi osiągnąć 5-procentowy udział w rynku?
W Europie planujemy, że stanie się to w 2017 roku.