W tym roku będące powodem największej radości święta 1 oraz 3 maja nie przypadają jakość szczególnie korzystnie, ale i tak widać wiele osób wokół nich zbudowało naprawdę solidne wakacje. Już tuż po świętach bardzo często w odpowiedzi na e-mail trafiała do mnie wiadomość, że adresat jest na urlopie i wraca do pracy 5 maja.
Czyli jakby nie patrzeć bite dwa tygodnie wolnego, choć pretekstem jest właściwie jeden – sztuka budowania urlopowych mostów opanowana do perfekcji. Czy społeczeństwo na dorobku może pozwolić sobie na takie długie świętowanie? Gdy kalendarz jest bardziej łaskawy i 1 maja przypada we wtorek to wówczas wystarczą trzy dni dodatkowego urlopu zamienić w sumie w dziewięć. Na takie dni, nawet jeśli ktoś pracuje, i tak nie powinien niczego szczególnego planować – nikt nie będzie tym zainteresowany.
Majowe bardzo długie weekendy są z lekkim niedowierzaniem przyjmowane przez cudzoziemców – jak to na tyle dni kraj zamiera? Bo dwa dni to święta, choć większość osób pewnie dokładnie nie wie co i po co celebruje. Ważny jest grill i tyle – w tym roku smog spalonego tłuszczu kiełbasy w promocyjnej cenie nie powinien być szczególnie gęsty, zapowiada się kiepska pogoda.
Opinie jak w zasadzie do każdej sprawy są podzielone. Polacy pracują dużo, a wciąż mniejszość jest sobie w stanie pozwolić na wykipienie choć raz w roku zorganizowanego wypoczynku w kraju czy zagranicą. Dwa dni zamknięte są sklepy co pewnie na kondycji branży handlowej sie odbija – z drugiej strony w dni poprzedzające wolne w sklepach są takie kolejki, jakby obowiązkowo trzeba było zrobić zapasy żywności na co najmniej kilka tygodni.
Dlatego choć okazji do zaprzestania narzekania nie ma zbyt wiele to teraz spróbujmy choć trochę odpocząć – i obywatel, i gospodarka powinni w sumie na tym zyskać.