Po 15 latach można powiedzieć, że reforma emerytalna się udała. Jej prawdziwym celem było bowiem obniżenie realnych emerytur. I zostały one obniżone. Co roku różnica między emeryturami ze starego i nowego systemu rosła. W 2013 roku emerytury przyznawane według starych zasad wyniosły przeciętnie ok. 3200 złotych, a według nowych – 1850 złotych.
Coraz mniej pracujących Polaków nie byłoby w stanie finansować tak wysokich emerytur jak te ze starego systemu, coraz większej rzeszy emerytów. Bo to pracujący utrzymują niepracujących! Bez względu na to, czy płacą podatek emerytalny nazywany składką, czy płacą inne podatki na wykup obligacji wcześniej kupionych przez OFE, czy kupują akcje od OFE. Gdy będziemy na emeryturze, to będziemy potrzebowali owsianki, aspirynki i pielęgniarki. A nie świadectw udziałowych, których cena będzie zależała od „wartości" akcji, których z kolei „wartość" będzie zależała od tego, ile pieniędzy wydrukuje amerykański Fed czy Europejski Bank Centralny – bo to od ich polityki zależy dziś w największym stopniu koniunktura giełdowa.
Dlatego musimy zmienić model myślenia o gospodarce. Minister Rostowski w 2008 roku stwierdził, że „rząd nie zajmuje się teoriami dawno zmarłych ekonomistów". A szkoda, bo gdyby się wówczas nimi zajął, to dziś nie mielibyśmy paru problemów.
Są trzy źródła bogactwa narodów: ziemia, kapitał i praca. Ziemia pozostawiona odłogiem nie tworzy wartości dodanej. Kapitał zakopany w ziemi, albo nawet ulokowany w banku, też jej nie tworzy. Dopiero człowiek potrafił wykorzystać zasoby ziemi i stworzyć wartość dodaną. Na tyle dużą, że zaczął posiadać nadwyżki i oszczędzać – i w ten sposób powstał kapitał. Jeżeli dziś tę pracę opodatkowujemy jak wódkę, zniechęcamy przedsiębiorców do tworzenia nowych miejsc pracy przepisami o płacy minimalnej i licznymi przywilejami dla pracowników, to kto ma tworzyć tę wartość dodaną? Zatrudnieni przez rząd pracownicy organów kontroli?
Jeżeli podejrzani o morderstwo będą mieć wciąż więcej praw niż podejrzani o niepłacenie podatków, jeżeli na zbudowanie szopy dla owiec potrzeba będzie nadal 16 zgód i pozwoleń, a ich otrzymanie zajmować będzie półtora roku (co spotkało Romana Kluskę), to za jakiś czas emerytur w ogóle nie będzie.