Pierwszy z nich: mamy kłopot z wyjściem z naszym produktami poza kraj. Nawet jeśli coś robimy dobrze i nowocześnie, nie potrafimy do tego przekonać innych nacji. Nieprawda – polskie lody liżą w Chinach.
Kolejny zarzut: nie potrafimy być nowocześni, tylko odtwarzamy to, co inni wymyślili. Nieprawda – słyszał ktoś na świecie o lodach z hyćki*? A my takie właśnie robimy.
Trudno nam przekuć na wyroby i usługi nawet dobre pomysły, jakie przychodzą do polskiej głowy. No i pudło: z tej właśnie głowy się wzięły w naszych lodziarniach wyroby o smaku słonego karmelu.
Małpujemy to, co nam świat podrzuca i zachwycamy się każdą stamtąd nowinką – to już bardziej o Polakach niż o gospodarce. I znów pudło – współwłaścicielka jednej z najbardziej znanych marek polskich lodów twierdzi, że nie smakują jej niektóre podpatrzone za granicą nowości: lody kukurydziane i groszkowe.
Lubimy tylko te piosenki, które już dobrze znamy. Żeby obalić ten mit, wystarczy jeden przykład – polubiliśmy lody z buraków.