Tereny inwestycyjne w najlepszych dzielnicach drożeją nawet w dwucyfrowym tempie. Dodając do tego coraz wyższe koszty robocizny, drogie materiały budowlane i problemy z wykonawcami, okazuje się, że budowa osiedli to wcale nie taki lekki kawałek chleba. Żeby wyjść na swoje, deweloperzy dyktują coraz wyższe ceny mieszkań.
Na razie klienci podwyżki wytrzymują. W budynkach z najlepszymi adresami, i to nawet w tych, które będą gotowe dopiero w przyszłym roku czy nawet za dwa lata, próżno szukać niedużych, dobrze rozplanowanych lokali z dwoma i trzema pokojami. Dziury w ziemi dawno kupili inwestorzy albo młode rodziny na dorobku. Świetnie ma się też rynek wtórny, ściśle powiązany z pierwotnym. Zdarza się, wcale nierzadko, że klient ogląda mieszkanie rano, a wieczorem jest gotowy do podpisywania umowy. Pośrednicy z różnych miast pytani o błyskawiczne transakcje sypią przykładami jak z rękawa. Popyt na mieszkania wciąż jest duży, na co zwraca uwagę dzisiejszy gość „Nieruchomości" Mateusz Mucha, menedżer DM Navigator.
W najlepszej sytuacji są deweloperzy, którzy mogą po prostu wyciągnąć kupioną po niższych cenach ziemię ze zgromadzonego we wcześniejszych latach banku. Są firmy, którym zapasy wystarczą na dwa, trzy lata, niektórym na więcej. Inne muszą iść szybko na zakupy. Firmy rywalizują głównie o działki, na których można budować bez większych przeszkód, ale nie gardzą też parcelami, które trzeba „naprawić", prostując np. stan prawny. Kupują też grunty bez planów zagospodarowania.
Pieniądze na zakup ziemi deweloperzy nierzadko pozyskują, emitując obligacje korporacyjne. W II kw., jak podaje ekspert DM Navigator, widać wyraźne ożywienie deweloperów na rynku długu korporacyjnego. Spółki uplasowały obligacje o wartości 402,8 mln zł wobec 72,3 mln zł kwartał wcześniej.
Zdobycie finansowania z obligacji jest stosunkowo szybkie, co jest niezwykle ważne przy zakupach gruntów inwestycyjnych. Najlepsze działki sprzedają się bowiem od ręki. Kto pierwszy, ten lepszy. Deweloperzy rzadko jednak mają ofertę dla inwestorów indywidualnych – papiery korporacyjne kupują inwestorzy instytucjonalni. „Zwykli" kupcy muszą się zadowolić najczęściej mieszkaniami na wynajem.