Jakie wnioski wyciągnęliście z przegranych wyborów europejskich?
Joachim Brudziński, poseł PiS: W pytaniu jest ukryta teza, że w kampanii popełniliśmy błędy. To nieprawda. Nie mieliśmy wtedy tych instrumentów, które miał urzędujący premier. Pojawiła się groźba konfliktu na Wschodzie, a Donald Tusk potrafił połknąć własny język i z pomocą (jak mówi mistrz Andrzej Wajda) „zaprzyjaźnionych mediów" przedstawić się jako zwolennik twardego kursu wobec Rosji.
Zachowaliśmy się odpowiedzialnie. Kosztem notowań zrezygnowaliśmy z atakowania rządzących, bo mogłoby to posłużyć naszym wrogom. A przecież takich nie brakuje, wbrew tej naiwnej narracji Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego, którzy przekonywali, że nastąpił reset pomiędzy Rosją a Polską i Władimir Putin to właściwie demokrata.
Sytuacja na Ukrainie niewiele się zmieniła, nadal nie macie atrybutów władzy, a wy powtarzacie hasło o „słuchaniu Polaków", z którym szliście do wyborów europejskich.
Przypomnę, że my tych wyborów nie przegraliśmy, tylko, pomimo tych niesprzyjających okoliczności, zremisowaliśmy z lekkim wskazaniem na Platformę. Rzeczywiście, sytuacja na Ukrainie się nie zmieniła, ale wygląda ona inaczej w kraju. Polacy dostrzegają, że wszystkie obietnice wtedy składane przez Tuska okazały się nic nie warte, bo Polacy wtedy słyszeli, że dla Tuska najważniejsza jest Polska i dokończenie misji premiera, w związku z tą trudną sytuacją za naszą wschodnią granicą. A jak się tylko okazało, że jest szansa czmychnąć do Brukseli, to Tusk słowa złożonego publicznie nie dotrzymał.
I to wszystko mieści się w tym haśle?
Tak, o tym mówiliśmy ze wszystkimi koleżankami i kolegami, gdy ostatnio odwiedziliśmy wszystkie powiaty w Polsce. Np. na nasze spotkanie w Szczecinie przyszło blisko pół tysiąca osób.
A ilu nowych wyborców przychodzi?