W „Gazecie Wyborczej" w minionym tygodniu w artykule „Gospodarka USA rośnie" podano, powołując się na CNN, że wzrost PKB w USA w III kw. wyniósł 3,5 proc., a w II kw. 4,6 proc., i był znacznie wyższy niż w strefie euro, gdzie PKB wzrósł o 1,2 proc.
Faktycznie gospodarka amerykańska rośnie szybciej niż europejska, ale różnica jest dużo mniejsza. Amerykańskiego tempa wzrostu nie można bezpośrednio porównać z europejskim, bo liczone są one w zupełnie inny sposób. Amerykanie podają tzw. annualizowane tempo kwartalnego wzrostu PKB w porównaniu z poprzednim kwartałem, a Europejczycy porównują wartość PKB w analogicznych kwartałach dwóch kolejnych lat. W Polsce od wielu lat najczęściej stosuje się taki właśnie standard.
Annualizowane tempo wzrostu PKB oblicza się na podstawie odsezonowanych danych. Informuje ono o kwartalnym wzroście uogólnionym na cały rok. Inaczej mówiąc, podaje się wzrost, jaki by nastąpił, gdyby wzrost gospodarczy z badanego kwartału miał trwać przez cztery kwartały. Uzasadnieniem takiego podejścia jest analogia do wyznaczania oprocentowania kredytów w skali roku, a nie kwartału.
Ograniczając się do II kw. 2014 r. (Unia poda dane o III kw. w połowie listopada), należy stwierdzić, że amerykańskie tempo wzrostu obliczone przez Eurostat w „europejski" sposób wyniosło 2,5 proc., a nie 4,6 proc. Z kolei tempo 1,2 proc. dotyczy całej UE, podczas gdy w strefie euro wyniosło 0,7 proc.
W Europie oblicza się także tempo wzrostu z odsezonowanych szeregów, tyle że nie dokonuje się ich annualizacji. Liczone przez Eurostat według takiego podejścia tempo wzrostu PKB w II kw. 2014 r. wyniosło 1,0 proc. w USA i 0,2 proc. w UE.