Cenię sobie jakość swojego życia. Po co je komplikować czymś, co powoduje duże ryzyko i sporo problemów? Wolę zacząć przygotowywać kopalnie w taki sposób, który mi odpowiada, i w pełni ją kontrolować. Jestem też zdeterminowany, żeby w Polsce wprowadzić australijskie systemy wydobycia. Nie mówię tylko o maszynach czy systemach wydobywczych, lecz również o podejściu do wydobywania węgla, o pozytywnym nastawieniu mentalnym ludzi, którzy są zaangażowani w wydobycie. Uważam, że górnictwo ma w Polsce kolosalną przyszłość i chcę być częścią tej przyszłości. Jest branża trudna, pełna konfliktów. Ale tworząc od podstaw, mamy szanse wybudować coś unikatowego.
Kłopoty branży wynikają m.in. z niskich cen węgla. To nie studzi pana zapału?
W Australii mamy zasadę: koncentrujemy się na tym, na co mamy wpływ. Jako przedsiębiorca mam wpływ tylko na dwie rzeczy: ile produkuję i jakie mam koszty. Reszta jest poza mną. Mając takie nastawienie, opracowaliśmy systemy, dzięki którym jesteśmy bardzo efektywni. Chodzi o maksymalny rezultat przy użyciu jak najmniejszych środków. Dotyczy to również kapitału. Nie chodzi o to, by stawiać monumentalne fabryki, lecz o zarabianie pieniędzy.
Czy będzie się pan wzorował na którejś z już istniejących polskich kopalń?
Nie.
Nawet na uchodzącej za najlepszą Bogdance?