Balamara chce kopalni w Polsce.

Lubelszczyzna stoi przed fantastyczną szansą, może mieć kilka kopalni - mówi Derek Lenartowicz, prezes Balamara Resources Limited.

Aktualizacja: 18.11.2014 09:22 Publikacja: 18.11.2014 08:04

Balamara chce kopalni w Polsce.

Foto: materiały prasowe

Rz: Balamara dysponuje koncesją na poszukiwanie na Lubelszczyźnie oraz w okolicach Nowej Rudy na Dolnym Śląsku...

Derek Lenartowicz: podpisała również list intencyjny o przejęciu 100 proc. udziałów polskiej firmy Carbon Investment posiadającej koncesje na poszukiwanie węgla energetycznego na Górnym Śląsku.

Przecież węgiel nie jest paliwem przyszłości.

Mocno wierzę w węgiel, szczególnie tutaj, w Polsce. Przemysł oparty na węglu i energetyka oparta na węglu są przecież podstawą polskiej gospodarki. I to się nie zmieni przez najbliższych 20 lat. To daje Polsce bezpieczeństwo energetyczne.

Co będzie się działo z tymi koncesjami?

Wypełnimy związane z nimi zobowiązania. Po wypełnieniu zobowiązań i oczywiście spełnieniu warunków opłacalności eksploatacji koncesje poszukiwawcze zostaną zastąpione wydobywczymi. Otworzymy kopalnie.

Ile będzie tych kopalni?

Chciałbym, żeby powstały trzy. Każde z naszych aktywów jest atrakcyjne, chociaż zupełnie inne. Ale to ma sens – jedno pomoże w sfinansowaniu kolejnego.

Ile dotychczas zainwestowaliście w Polsce?

Niecałe 10 milionów dolarów. Jeżeli nasze plany się powiodą, inwestycje będą oczywiście dużo większe.

Dlaczego nie chcecie przejąć już istniejących kopalni?

Cenię sobie jakość swojego życia. Po co je komplikować czymś, co powoduje duże ryzyko i sporo problemów? Wolę zacząć przygotowywać kopalnie w taki sposób, który mi odpowiada, i w pełni ją kontrolować. Jestem też zdeterminowany, żeby w Polsce wprowadzić australijskie systemy wydobycia. Nie mówię tylko o maszynach czy systemach wydobywczych, lecz również o podejściu do wydobywania węgla, o pozytywnym nastawieniu mentalnym ludzi, którzy są zaangażowani w wydobycie. Uważam, że górnictwo ma w Polsce kolosalną przyszłość i chcę być częścią tej przyszłości. Jest branża trudna, pełna konfliktów. Ale tworząc od podstaw, mamy szanse wybudować coś unikatowego.

Kłopoty branży wynikają m.in. z niskich cen węgla. To nie studzi pana zapału?

W Australii mamy zasadę: koncentrujemy się na tym, na co mamy wpływ. Jako przedsiębiorca mam wpływ tylko na dwie rzeczy: ile produkuję i jakie mam koszty. Reszta jest poza mną. Mając takie nastawienie, opracowaliśmy systemy, dzięki którym jesteśmy bardzo efektywni. Chodzi o maksymalny rezultat przy użyciu jak najmniejszych środków. Dotyczy to również kapitału. Nie chodzi o to, by stawiać monumentalne fabryki, lecz o zarabianie pieniędzy.

Czy będzie się pan wzorował na którejś z już istniejących polskich kopalń?

Nie.

Nawet na uchodzącej za najlepszą Bogdance?

Wspaniała firma, ale to nie jest wzorzec, który chciałbym naśladować.

Dlaczego?

Gdy będziemy mieli możliwość stworzenia czegoś od podstaw, zrobimy to inaczej. Chciałbym, żebyśmy zrobili to lepiej.

Czy mówi pan tak, bo jesteście z Bogdanką w konflikcie? Kopalnia twierdzi, że nic nie zrobicie na Lubelszczyźnie i naciągnęliście państwo na koncesje.

Nie ma żadnych kontrowersji natury prawnej, więc nie jestem pewien, czy to stwierdzenie odnosi się do nas. Wydaje mi się, że osoby spoza naszej firmy nie mają podstaw, by oceniać nasze intencje. Lubelszczyzna stoi przed fantastyczną szansą. Może mieć kopalnię i ją ma: Bogdankę. Ale Lubelszczyzna może mieć nawet cały przemysł, który będzie się składał z kilku kopalni. Jestem przyzwyczajony do tego, żeby maksymalnie wykorzystywać dobra naturalne. Na zachodzie Australii pojawiła się nowa gałąź przemysłu właśnie dlatego, że nie powstała tam pojedyncza, nawet najlepsza kopalnia, lecz kilkanaście zakładów prowadzonych przez różne firmy.

Kiedy ruszą kopalnie Balamary w Polsce?

To w niedużej części zależy ode mnie. Tempo dyktują instytucje i urzędy, z którymi usiłujemy współpracować. Niestety, w Polsce są one nieprzewidywalne. Proces uzyskiwania podstawowych pozwoleń jest makabrycznie długi. Kiedy chcieliśmy wywiercić dwa dodatkowe otwory na jednej z koncesji, czekaliśmy na pozwolenie osiem miesięcy. Zwolniłem wszystkich ludzi, którzy tam pracowali, bo nie mieli co robić. Kiedy w końcu pozwolenie przyszło, musiałem wszystko zacząć od nowa.

Musi pan mieć biznesplan dotyczący otwarcia kopalń.

Oczywiście – według niego wbijamy pierwszą łopatę w ziemię pod koniec 2016 roku. Sama budowa nie potrwa długo, do dwóch lat.

Macie jeszcze jedną koncesję – w Lubuskiem, niedaleko złóż KGHM. Co tam się dzieje?

Zakończyliśmy prace poszukiwawcze. Rezultaty nie spełniły naszych oczekiwań. Znaleźliśmy miedź, ołów, trochę cynku i srebra. Ale to nie jest ten stopień koncentracji, o który nam chodziło. Wkrótce podejmiemy decyzję, czy ostatecznie się stamtąd wycofujemy, czy jeszcze zainwestujemy.

Nie jesteście jedyną firmą z Australii, która chce wydobywać w Polsce węgiel. Skąd takie zainteresowanie akurat tego rejonu świata?

W Australii mamy czynniki, które działają na niekorzyść górnictwa. Węgla nie zużywa się na miejscu, tylko eksportuje na dalekie rynki. To winduje koszty. W Polsce mamy stabilizację, koszty dużo mniejsze, przeszkodą jest tylko mitręga biurokratyczna.

Rozmawiał Marcin Piasecki

Derek Lenartowicz – prezes Balamara Resources Limited. Inżynier górnictwa polskiego pochodzenia, 35 lat mieszkał w Australii. Był dyrektorem generalnym w BHPs Mt Keith Nickel Mine w Australii Zachodniej, jednej z największych kopalni niklu. Szefował spółkom zajmującym się wydobyciem węgla kamiennego.

Rz: Balamara dysponuje koncesją na poszukiwanie na Lubelszczyźnie oraz w okolicach Nowej Rudy na Dolnym Śląsku...

Derek Lenartowicz: podpisała również list intencyjny o przejęciu 100 proc. udziałów polskiej firmy Carbon Investment posiadającej koncesje na poszukiwanie węgla energetycznego na Górnym Śląsku.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację