To wniosek z debaty w redakcji „Rzeczpospolitej" nt. skutków przyjętego przez przywódców unijnych w październiku 2014 r. pakietu energetyczno-klimatycznego do 2030 roku. Pakiet nakłada na członków UE m.in. obowiązek obniżenia emisji dwutlenku węgla o 40 proc. w całej UE w porównaniu z poziomem z 1990 r.
Wiceminister środowiska Marcin Korolec podczas debaty przypomniał, że na ten cel składają się działania w sektorze energetycznym i w przemyśle objęte europejskim handlem emisjami, czyli ETS, oraz w pozostałych (m.in. rolnictwie czy transporcie). I przyznał, że rzeczywista dyskusja na temat poziomu redukcji w ramach ETS zacznie się w połowie lipca w Brukseli, gdy Komisja Europejska przedstawi własne propozycje w tej sprawie.
Polska węglem stoi
Przedstawiciele sektora uczestniczący w debacie przekonywali, że cel redukcyjny jest ambitny. – Nowy pakiet klimatyczny oznacza w praktyce, że w ramach ETS redukcja powinna być większa – 43 proc. – i to w porównaniu z poziomem z 2005 r., musimy liczyć się też z trwającym w KE bardzo silnym lobbingiem antywęglowym – mówił dyrektor elektrowni Jaworzno III Kazimierz Szynol. Zakład w Jaworznie należy do Grupy Tauron, drugiej co do wielkości w branży, i tak jak wielu wytwórców w kraju jako paliwo wykorzystuje węgiel. W podobnej sytuacji jest lider sektora – Polska Grupa Energetyczna, właściciel elektrowni opalanych węglem kamiennym oraz brunatnym, w tym bełchatowskiej – największej w Europie.
Zdaniem dyrektor zarządzającej obszarem strategii i współpracy międzynarodowej PGE Moniki Morawieckiej cel redukcyjny dla samej energetyki należy rozpatrywać w dwóch kontekstach – technicznym i ekonomicznym. – Na dzisiaj szacujemy potencjał obniżki emisji na ok. 20–30 proc. w całym sektorze, przy założonych poziomach wzrostu zużycia energii Dalsze redukcje są możliwe, ale pojawia się pytanie o koszty i wybór technologii. Dzisiaj w grę wchodzą nowoczesne elektrownie węglowe, energetyka jądrowa, gazowa, kogeneracja oraz OZE. Przy czym tylko ta ostatnia technologia ma obecnie przewidywalność ekonomiczną, bo istnieje system wsparcia – mówiła. Firma emitująca CO2 musi kupić na aukcjach brakujące uprawnienia (pozwolenia) do emisji. Ze względu na specyfikę Polski, gdzie większość energii produkują elektrownie węglowe, i wysokie koszty zakupu pozwoleń na CO2 KE zgodziła się, by część z nich firmy otrzymały za darmo także po 2020 r.