Francja jest zbyt ważnym graczem – zarówno w wymiarze politycznym, jak i gospodarczym – by relacje z nią zaniedbać, szczególnie po zerwaniu rozmów o śmigłowcach Caracal. To czwarty inwestor zagraniczny w Polsce, po Holandii, Niemczech i Luksemburgu, a jeśli założyć, że dwa z tych krajów to tylko rezydencje podatkowe – drugi, zaraz po Niemczech. To nie tylko znane u nas firmy, jak sieć hipermarketów Auchan, producent ogumienia Michelin czy wytwórca komponentów samochodowych Valeo. To niebawem także niemiecki Opel, który sprzedany przez amerykańskie General Motors trafi pod skrzydła francuskiego koncernu PSA. To m.in. od relacji z Paryżem może zależeć pozycja gliwickiej fabryki Opla i jej dostawców w grupie nowego właściciela.
Francja to czwarty co do wielkości odbiorca polskiego eksportu – po Niemczech, Czechach i Wielkiej Brytanii. Zbliża się Brexit i nie ma pewności, czy Zjednoczone Królestwo zdoła wynegocjować wolny handel z Unią, a to oznacza, że musimy zadbać o zastępcze rynki zbytu.
Jest jeszcze kwestia dostępu do rynku pracy. W relacjach z Paryżem mamy do ugrania choćby utrzymanie silnej pozycji naszych firm przewozowych, którym słynne Loi Macron, prawo firmowane przez – no cóż – tego samego Macrona, nakazuje płacić kierowcom francuską płacę minimalną i utrzymywać francuską dokumentację. Łatwo nie będzie, bo choć Macron obiecuje korzystne dla biznesu reformy, to chce też utrzymania państwa opiekuńczego.
Skoro jest tyle do ugrania w relacjach dwustronnych, dlaczego mielibyśmy przywracać do życia Trójkąt Weimarski? Ano dlatego, że to jedyna szansa na uzyskanie wpływu na kierunek, w jakim będzie podążać integrujące się jądro UE. Kierunek zasygnalizował niedawno Parlament Europejski, pokazując, że znajdzie się większość, która poprze stworzenie budżetu strefy euro i stanowiska jej ministra finansów.
Członkiem strefy euro długo jeszcze nie będziemy, bo PiS zarzeka się, że złotego nie odda. Dlatego powinno nam zależeć na uzyskaniu pośredniego wpływu na przebieg wydarzeń poprzez dwóch największych decydentów. Także po to, by znów stać się ważnym partnerem dla naszych mniejszych sąsiadów. Dla nich jesteśmy tyle warci, ile możemy załatwić w Europie.