O sprzecznych z pozoru wymiarach polskiego rolnictwa, które jest rozdarte między gospodarstwami towarowymi o powierzchni setek hektarów a małymi gospodarstwami, których kształt pamięta jeszcze czasy zaborów i które dziś szukają na siebie pomysłu, często w uprawach ekologicznych – rozmawiali w redakcji „Rzeczpospolitej" przedstawiciele współczesnego biznesu rolnego z firm Pfeifer & Langen Polska i Paul-Pon Polska oraz eksperci Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa i Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. O finansowaniu wsparcia mówił wiceprezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Dyskusja jest ważna, bo polityka rolna, zarówno krajowa, jak i unijna, musi te sprzeczności godzić. Dziś coraz ważniejsze jest znaczenie rolnictwa dla środowiska i klimatu.
Zmiany dzięki technice
Doświadczenia przedsiębiorców rolnych pokazują, że można pogodzić współpracę z gospodarstwami różnych rozmiarów. Dr Henryk Ławiński, specjalista ds. doradztwa i doświadczalnictwa z firmy Pfeifer & Langen Polska, przyznał, że 62 proc. plantatorów, tj. ok. 5200 rolników, od których jego firma skupuje buraki, uprawia je na powierzchni do 5 hektarów, a 24 proc. – od 5 do 20 ha. Jedynie 14 proc. naszych plantatorów to gospodarstwa o średniej powierzchni uprawy buraków pow. 20 ha. – Chętnie współpracujemy z każdym rolnikiem niezależnie od wielkości areału. Mniejsze gospodarstwa nie są problemem – deklarował Ławiński. – Obserwujemy, że uprawy przynoszą korzyści i rozwijają się, przynoszą dochód niezależnie od rozmiaru gospodarstw – mówi.
Firma prowadzi intensywne doradztwo rolnicze i udostępnia rozwiązania w postaci programów interaktywnych za pomocą strony internetowej, wymienia doświadczenia rolników w czasie spotkań w sezonie zimowym. – Mówimy o tym, co chcemy wprowadzić, co się sprawdziło w ostatnim roku, jakie mamy doświadczenia z praktyki polowej – mówi Ławiński. Znaczenie innowacyjności dla optymalizacji kosztów i rentowności podkreśla dr Hubert Paul, członek zarządu Paul-Pon Polska. – Stosujemy technologie GPS, które pozwalają uprawiać pole z precyzją do 1–2 cm, gdy człowiek realizował to samodzielnie, precyzja była znacznie mniejsza. Przy dużej liczbie hektarów mówimy o ogromnej oszczędności pracy – mówi dr Paul. Jego firma prowadzi przedsiębiorstwo na obszarze 3 tys. ha, z ponad tysiącem krów mlecznych, jednak jest zdania, że na rynku jest miejsce dla wszystkich, mniejsi rolnicy muszą znaleźć dla siebie niszę – w rolnictwie ekologicznym, przetwórstwie, produktach regionalnych.
Hubert Paul zwrócił uwagę na wciąż niską produktywność w polskim rolnictwie, czego dowodzi fakt, że przy 1,4 mln gospodarstw rolnych ich udział w PKB wynosi zaledwie 2,6 proc., choć rolnictwo zatrudnia bezpośrednio 2 mln osób, czyli ok. 15 proc. wszystkich pracujących.
– Widzimy inwestycje, rolnictwo faktycznie się modernizuje i poprawia wyniki, ale jeszcze długa droga przed nami. Pytanie też, czy utrzymuje się tendencja rodzin rolniczych, bo młodzi ludzie mają inne oczekiwania od życia, chcą wolnych weekendów czy urlopów. Borykamy się z niedoborem rąk do pracy, więc szukamy technologii, które nas wyręczą – dodał.