Rz: Link4 jako jedna z pierwszych firm wprowadziła telematykę, czyli monitorowanie sposobu jazdy kierowców w zamian za niższą składkę. Rozwiązanie wprowadzono pół roku temu; czy się sprawdziło?
Telematykę wprowadziliśmy w kwietniu tego roku i mimo braku kampanii marketingowej produktu z programu korzysta już 6 tys. osób. „Kasa wraca" – tak nazywa się ten program – polega na tym, że klient pobiera na telefon nawigację NaviExpert, która ma moduł telematyczny działający wtedy, gdy kierowca przejedzie co najmniej 200 km w miesiącu, w tym co najmniej pięć dni po 10 km. Zależy nam, żeby określić jak najbardziej precyzyjnie jazdę kierowców, którzy regularnie korzystają z telematyki. Oceniamy m.in. płynność jazdy i jej zgodność z przepisami. Analizujemy też korelację między różnymi parametrami stylu jazdy, co pozwala ustalić, czy kierowca jest bezpiecznym użytkownikiem drogi. Do tej pory nasi klienci „wyjeździli" średnio 12 proc. dodatkowej zniżki, co przy obecnych cenach ubezpieczeń jest warte uwagi. Oprócz tego mogą bezpłatnie korzystać z najlepszej nawigacji samochodowej w Polsce według testów Auto Moto.
Czemu w takim razie nie nagłaśniają państwo telematyki?
Chcieliśmy mieć pewność, że to, co oferujemy, jest jak najbardziej korzystne dla klientów. Testowaliśmy to rozwiązanie najpierw wewnątrz organizacji, ale to była zbyt mała grupa użytkowników, żeby otrzymać miarodajne wyniki. Po tym, jak weszliśmy na rynek, zbieraliśmy informacje zwrotne od klientów i w oparciu o nie wprowadzamy modyfikacje. Na przykład zmieniliśmy sposób wyświetlania punktów zdobywanych przez kierowców. Dopiero z dobrze przetestowanym produktem chcemy wyjść szeroko na rynek.
Mówi pani o rosnących cenach, tymczasem Link4 dostał niedawno od KNF karę za zaniżanie cen komunikacyjnych polis OC.