Składka miała wzrosnąć w przyszłym roku i w efekcie przynieść NFZ dodatkowe 5 mld zł. Pieniądze na nią pochodziłyby z kieszeni podatników: każdy zarabiający miał co miesiąc dopłacać do leczenia 30 zł.
[wyimek]Według resortu zdrowia co roku z własnej kieszeni dopłacamy 28 mld zł do tego, co na leczenie przeznacza NFZ [/wyimek]
Dziś wiadomo, że obietnica złożona związkowcom służby zdrowia na tzw. białym szczycie w marcu ubiegłego roku przez premiera Donalda Tuska prawdopodobnie nie zostanie spełniona. – Będę namawiać rząd, by z niej zrezygnował – mówi minister zdrowia Ewa Kopacz.
W zamian jej resort proponuje tzw. ubezpieczenia dodatkowe (o których „Rz” pisała w piątek). Ich koszty można by odliczać od dochodu i dzięki temu płacić niższe podatki. Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie limit tych odliczeń – w tej sprawie najważniejszy głos należy do resortu finansów.
Z wyliczeń wiceministra zdrowia Jakuba Szulca wynika, że ulga kosztowałaby budżet najwyżej kilkaset milionów złotych. – A przyniesie dodatkowe środki publicznej służbie zdrowia. Chcemy, by choć część pieniędzy wydawanych w tej chwili przez pacjentów z własnej kieszeni trafiła do publicznego systemu – tłumaczyła Kopacz.