Takie wnioski opublikował "Przegląd Medyczny" na podstawie badań naukowców Wydziału Chemii Uniwersytetu Śląskiego. Sprawdzali oni zadymienie w 13 pubach i restauracjach na Śląsku. Wnioski?
W miejscach dla palących normy zadymienia są przekroczone średnio 60 razy! Najgorzej jest w piwnicach, w jednym z pubów stężenie dymu osiągnęło 25 tys. mikrogramów na metr sześcienny (norma proponowana w nowym projekcie ustawy antytytoniowej to 30 mikrogramów na metr sześcienny). Ale dym unosi się też w miejscach wydzielonych dla niepalących: normy są tu przekroczone przynajmniej dziesięciokrotnie.
– To dlatego, że cząsteczki dymu są bardzo niewielkie. Przenikają przez klimatyzację, rury odprowadzające dym. Jeśli w restauracjach są wydzielone pomieszczenia dla niepalących, to nie da się uchronić siedzących w nich ludzi przed dymem – mówi Krzysztof Przewoźniak z Centrum Onkologii.
On sam kilka lat temu prowadził podobne badanie m.in. w Warszawie, Skierniewicach i Toruniu. Jego zespół przyjął, że bezpieczną dla człowieka ilością dymu jest 65 mikrogramów na metr sześcienny (na dobę). – Polska średnia sięgała 1000 mikrogramów. Wieczorami stężenie dymu osiągało 15 tys.! – oburza się Przewoźniak.
Lekarze obliczają, że dwugodzinny pobyt w takim pomieszczeniu jest porównywalny z wypaleniem paczki papierosów.