Po piątkowej deklaracji premiera Donalda Tuska, że poprawa dostępności do leczenia onkologicznego jest dla niego w tym roku sprawą priorytetową, Bartosz Arłukowicz spotkał się wczoraj z onkologami.
W Polsce, gdzie na diagnozę raka czeka się, według danych Fundacji Watch Health Care, nawet 45 dni, i kolejne 69 dni na rozpoczęcie leczenia, na nowotwór umiera co piąty pacjent. – A niedługo te liczby wzrosną, bo społeczeństwo się starzeje. To prawdziwa hekatomba – ostrzega prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak – konsultant krajowy w dziedzinie onkologii. Minister przyjął w poniedziałek przedstawicieli dwóch stowarzyszeń – Polskiego Towarzystwa Onkologicznego i Polskiej Unii Onkologii.
Zdaniem ekspertów konieczna jest m.in. zmiana systemu kształcenia lekarzy – przywrócenie onkologii wielkim ośrodkom uniwersyteckim (obecnie obowiązkowy egzamin z onkologii zdają na studiach lekarze z kilku uczelni w Polsce) i uczulanie lekarzy rodzinnych na diagnozowanie raka.
Czy za trzy miesiące sytuacja w polskiej onkologii rzeczywiście może się poprawić? Może być trudno, zwłaszcza że Donald Tusk zamierza uzdrowić polską służbę zdrowia w ramach obecnego budżetu. Tymczasem, zdaniem ekspertów, program naprawczy musi kosztować. – Taka reforma zawsze wiąże się z kosztem, również politycznym – mówi Krzysztof Łanda z Watch Health Care.
Dr Janusz Meder, szef Polskiej Unii Onkologii, uważa, że wystarczy odpowiednia reorganizacja: – Mamy dostateczną liczbę specjalistów, ośrodków i odpowiedni sprzęt. Problemem są pieniądze. Uważam, że dostępność świadczeń się poprawi, jeśli szpitale będą miały na bieżąco płacone za nadwykonania – mówi dr Meder.