Rezydenci, czyli lekarze w trakcie specjalizacji, chcą zwrócić uwagę na niezrealizowane obietnice rządu Prawa i Sprawiedliwości: - Mamy wrażenie, że wszystkie działania rządu i resortu zdrowia są grą na czas. Chcą zwodzić nas obietnicami do końca kadencji. Już dziś wiemy, że zapowiadane zwiększenie nakładów na służbę zdrowia z 4,5 proc. PKB do 6 proc. PKB, nie nastąpi. Obawiamy się, że podobnie może być z podwyżkami płac minimalnych. Choć zapisano je w ustawie, wszystko zależy od rozporządzenia ministra zdrowia, który może sprawić, że dostaniemy zaledwie 20 zł rocznie – tłumaczy Damian Patecki, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
Rezydenci wybrali formę protestu, która nie zaszkodzi pacjentom: - Nie zamierzamy odchodzić od łóżek chorych ani w żaden sposób dezorganizować pracy szpitali – deklarują.
Prócz członków Porozumienia Rezydentów udział w strajku zapowiedział Tomasz Dybek, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii. Lekarze nie wykluczają, że przyłączą się do nich także przedstawiciele innych zawodów medycznych.