Leży na oddziale covidowym szpitala w Łapach. I apeluje do wszystkich o o szczepienia na koronawirusa. - Wiem, że oczekujecie, bym napisał, jak jest na covidowym. Od wczorajszego wieczora do popołudnia męczyła mnie gorączka, odbierająca siły. Leży się jak kłoda, zdanym na innych. Pocieszają, że gdyby, nie szczepienie sprzed pół roku, to mógłbym być pod respiratorem i walka byłaby o każdy oddech – napisał starosta.
Dodał, że na szczęście ma dobrą saturację. - Widzę, jak na oddziale lekarze, pielęgniarki, salowe wręcz biegają, jak się uwijają wśród pacjentów. Teraz jest nas 22 chorych, wiek różny, różne stany. Nie ma żadnej reguły – opisuje Jan Bolesław Perkowski, o tym co się dzieje w szpitalu.
Przyznał, że na korytarzu słychać syczenie, to instalacja, dostarczająca tlen wszystkim pacjentom. - Stąd każdy ma maskę na nosie. Cierpienia nie trzeba wypatrywać. Widać je i słychać wokół. Jęczenie, wzywanie Boga, kaszel rozrywający płuca – napisał starosta. Dodał, że w tle słychać charakterystyczny szelest. - To przechodzą pracownicy oddziału w kombinezonach. Szczelnie zabezpieczeni, by chronić siebie, aby nas leczyć, byśmy mogli przetrwać, przeżyć – relacjonuje Jan Bolesław Perkowski.
Przyznaje, że na oddziale zdarzają się reanimacje, średnio jedna dziennie, ale pomimo reanimacji niektórzy umierają. - Czuje się, że śmierć jest tuż, tuż. Niektórzy zabierani są pod respirator. To jak ciemna droga w nieznane, bo nie wszyscy powracają żywi. Raczej niewielu, zwłaszcza z tych, którzy bardzo późno zgłosili się do lekarza, do szpitala – przyznaje starosta białostocki.
Czytaj więcej
- Naukowcy mieli rację. Szczepionka chroni życie. Skutku uboczne, którymi nas tak straszono? Znacie kogoś, kto po przyjęciu szczepionki przeżył coś znacznie poważniejszego niż ból ramienia? - powiedział premier Mateusz Morawiecki.