Dyrektorzy już grożą, że nie podpiszą z funduszem umów. – To, co nam zaproponowano, oznaczałoby klęskę szpitala. Stracilibyśmy 4,5 mln zł – oburza się prof. Kazimierz Roszkowski-Śliż, dyrektor Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.
Od dwóch lat szpitale wypłacają pracownikom podwyżki, które przyznał im jeszcze minister Zbigniew Religa. Do tej pory pieniądze na podwyżki były oddzielone od tych na leczenie. Od przyszłego roku wszystkie mają trafić do jednej puli. Dyrektorzy liczyli więc, że NFZ zapłaci więcej za zabiegi. Urzędnicy proponują, by wycena wzrosła nieznacznie (o 7 proc.). By dostać tyle samo pieniędzy co w tym roku, szpital musiałby przyjąć więcej pacjentów. Dyrektorzy tłumaczą, że nie mają takich możliwości. Na podpisanie umów ze szpitalami klinicznymi NFZ ma czas do 30 listopada. – Potem musi wymówić umowę na leczenie. Od 1 marca nie moglibyśmy przyjmować pacjentów bezpłatnie – ostrzega prof. Roszkowski.
Spotkanie dyrektorów z prezesem NFZ zaplanowano na 25 listopada. – Nie chodzi nam o większe środki, ale o inny podział tego, co jest w budżecie – mówi dr Maria Ilnicka-Mądry, dyrektor Szpitala Klinicznegonr 1 w Szczecinie.