– Nie mogłem dłużej milczeć – mówi „Rz” dr Cezary Pakulski, zachodniopomorski konsultant ds. ratownictwa medycznego. Złożył do wojewody doniesienie w sprawie naruszania prawa w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
O kontroli w trybie pilnym zdecydował wojewoda Marcin Zydorowicz. Dr Pakulski informacje o patologii w pogotowiu w Szczecinie otrzymywał od wielu miesięcy od lekarzy i ratowników. Już ponad półtora roku temu ujawnił, że szczecińskie pogotowie podpisało kilkadziesiąt umów na transportowanie karetkami pacjentów podstawowej opieki zdrowotnej.
Według konsultanta najczęściej wykorzystywano do takich przewozów karetki systemowe (byłe erki), najdroższe i najlepiej wyposażone, używane wyłącznie do ratowania życia i zdrowia. Są finansowane z budżetu państwa, który za dobę karetki systemowej (nawet kiedy stoi) płaci ok. 3 tys. zł. – Prawo zakazuje wykorzystywania ich do innych celów, ale się z tym nie liczono i tak jest do dziś. Mam dowody, by zarzucić dyrekcji pogotowia, że próbuje się zatuszować fakt tych wyjazdów – dodaje Pakulski.
Jak? Dyrekcja Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w sprytny sposób starała się ukryć przed kontrolą transporty i inne usługi niezgodne z prawem – wyjazdy miały być wpisywane w niezależnej, tzn. drugiej, książce zleceń wyjazdów i na innym komputerze. Kiedy to wyszło na jaw, dyrekcja miała zlecać wyjazdy komercyjne (za które dostają dodatkowe pieniądze) przez telefony komórkowe, a więc poza systemem rejestracji. – O tym mówili mi pracownicy stacji – podkreśla konsultant.
W ubiegłym roku wojewoda trzykrotnie kontrolował szczecińskie pogotowie. – Znaleźliśmy uchybienia – przyznaje Piotr Gabinowski, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego. Wykryto, że dyrekcja wbrew umowie z NFZ nie zapewniła pełnej obsady lekarskiej (pogotowie musiało zwrócić do Funduszu 18,5 tys. zł), pacjenci za długo czekali na pomoc, a w książce zleceń zapisy były niekompletne. Potwierdziły się też zarzuty wyjazdów najlepszymi karetkami, np. by przewieźć pacjenta ze szpitala do domu.