Stworzyć trójwymiarowy obraz na podstawie tysięcy zdjęć nadesłanych przez zwykłych ludzi fotografujących cyfrowymi aparatami? Proszę bardzo – to pomysł sieci CNN i Microsoftu na uatrakcyjnienie transmisji z zaprzysiężenia 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych. „The Moment” – bo tak nazywa się cała akcja – wykorzystuje opracowany przez Microsoft program komputerowy oraz Internet, za pośrednictwem którego chętni mogą przesyłać zdjęcia i oglądać rezultaty. Wystarczy zerknąć na www.cnn.com/themoment. Potrzebne będzie też skopiowanie z Internetu odpowiedniego programu (wtyczki do przeglądarki Explorer lub Firefox).

Jak to działa? Do stworzenia obrazu wykorzystywany jest program Photosynth opracowany przez Microsoft Live Labs oraz University of Washington. Na podstawie wielu zdjęć cyfrowych Photosynth może stworzyć trójwymiarową „scenę”, na której setki fotografii wykonanych z różnych miejsc i pod różnymi kątami rozmieszczone są w odpowiednich punktach. Widz może się rozglądać, przybliżać i oddalać obraz, przechodzić od jednego zdjęcia do drugiego.

Cała tajemnica tkwi w procesie automatycznego układania zdjęć w przestrzeni. Komputer analizuje charakterystyczne punkty na ujęciu – może to być klamka, dach, okno, kolumna na placu – i dopasowuje kolejne fotografie w przestrzeni. Coś jak tworzenie zdjęć panoramicznych przez składanie zdjęć jedno obok drugiego, tyle że w trzech wymiarach. Im więcej zdjęć wykorzystanych do złożenia „sceny”, tym lepszy efekt.

Miałem okazję obejrzeć działanie Photosynth podczas konferencji NVision 2008, gdzie Microsoft prezentował gotowy do pobrania z Internetu program. Obrazy Stonehenge czy Wenecji rzeczywiście robią wrażenie. Nie bez przyczyny pomysł, na którym opiera się Photosynth, nazwano Photo Tourism – fototurystyka. Zestawienie zdjęć z zaprzysiężenia Baracka Obamy zapewne je jednak przebije – choćby ze względu na liczbę fotografii.

To nie pierwsza próba wykorzystania przez CNN nowatorskiej technologii. Podczas kampanii prezydenckiej sieć pokazała „hologram” Jessiki Yellin relacjonującej wydarzenia z Chicago dziennikarzowi prowadzącemu program w nowojorskim studiu. CNN porównywało tę technologię do hologramów z „Gwiezdnych wojen”. Dziennikarkę filmowały 44 kamery, a przetwarzaniem obrazu zajmowało się 20 komputerów. W studiu telewizyjnym nie widać było jednak prawdziwego obrazu trójwymiarowego. Został on nałożony później.