Ostatni ruch Dużego Steve’a

Zakup biznesu komórkowego Nokii to szansa dla Microsoftu. I chyba pożegnalna decyzja Steve’a Ballmera.

Publikacja: 07.09.2013 01:13

Ostatni ruch Dużego Steve’a

Foto: LEHTIKUVA, ap ap ap ap

Kiedy Ballmer ogłosił, że w ciągu roku zrezygnuje z kierowania Microsoftem, analitycy nie zostawili na nim suchej nitki. Podkreślali, że Big Steve (tak nazywają go zwolennicy) kompletnie zawalił rynek urządzeń mobilnych, dając się wyprzedzić niegdyś wyśmiewanym konkurentom – Apple’owi i Google’owi. Że radykalnie odmieniony system Windows 8 jest nielubiany przez użytkowników, a sprzedaż własnych tabletów firmy o nazwie Surface to katastrofa. I że zniecierpliwiony nieporadnością Microsoftu rynek pozytywnie zareagował na zapowiedź Big Steve’a, podnosząc cenę akcji o ponad 7 proc.

Ogłoszona w tym tygodniu decyzja o wykupieniu przez Microsoft części Nokii zajmującej się produkcją telefonów komórkowych zaskoczyła wszystkich, choć wiadomo było, że Ballmer sondował Finów od lutego. A ta decyzja ustępującego szefa Microsoftu może przykryć dotychczasowe porażki na rynku mobilnym.

„Kocham tę firmę!”

Bo nawet najzagorzalsi krytycy Ballmera przyznają, że biznesowa strona Microsoftu jest w doskonałej formie. Firma pewnie stoi na nogach dzięki potędze Windows i Office. W dodatku udało mu się dokonać niemożliwego – konsole Xbox podbiły rynek gier zdominowany wcześniej przez Sony.

Pod jego kierownictwem Microsoft trzykrotnie podwyższył przychody i dwukrotnie powiększył zyski – do ok. 23 mld dolarów rocznie. Jeżeli porównać to z sytuacją, w jakiej znalazły się np. IBM, HP, BlackBerry czy kupiona właśnie Nokia, to okaże się, że Ballmer z mobilną rewolucją poradził sobie zaskakująco dobrze.

Jego 33 lata w Microsofcie najkrócej określają słowa „Kocham tę firmę! ” – wykrzyczane na konferencji w 2000 roku – do dziś to jeden z częściej wyświetlanych filmów na YouTube. Zdumieni goście przyglądali się podskakującemu, pokrzykującemu Ballmerowi w przepoconej koszuli, która później – czy tego chciał, czy nie – stała się jego znakiem firmowym. Tak ma wyglądać nowy szef Microsoftu, przejmujący stery największej firmy świata z rąk powściągliwego Billa Gatesa? „Yeeaaah! Uuuu!” – ryczał Ballmer.

„Pan Małpa” – jak go wtedy nazwano – wbrew pozorom miał ogromne doświadczenie w Microsofcie. Gates przyjął go do firmy osobiście w 1980 roku, jako 30. pracownika. Zdążył być wiceprezesem ds. marketingu, ale też sprzedaży, a nawet oprogramowania systemowego. Kiedy w 2000 roku Bill Gates postanowił zająć się „wizją technologiczną”, Ballmer, człowiek o praktycznym podejściu do rynku i świetnie znający firmę, wydawał się idealnym kandydatem. Niewyobrażalnie bogaty Microsoft z zapewnionymi wpływami z rosnącego bez końca rynku pecetów był bezpieczny.

A przynajmniej tak się wydawało.

Sprzedawca bez wizji

Kłopot polegał na tym, że naprzeciw ekspresyjnego Ballmera – sprzedawcy doskonałego – stanęło Apple (z charyzmatycznym Steve’em Jobsem) i nowocześnie zarządzane Google. Microsoft zaś kolejny raz – po katastrofalnej polityce „niezauważania” Internetu i potencjału przeglądarek – musiał się zająć kopiowaniem pomysłów innych.

Porażki Ballmera – tak chętnie wytykane mu przez analityków – to przede wszystkim efekty gonienia konkurencji w dziedzinach, których stratedzy Microsoftu nie docenili. Kiedy Apple zaprezentowało iPoda, Microsoft wypuścił Zune. Odtwarzacze MP3 tej rodziny zrobiły spektakularną klapę. Gdy Google pokazało, że na wyszukiwarce internetowej można zarabiać krocie, Microsoft uruchomił własną. Bing mimo usilnej promocji i współpracy z Yahoo! nadal pozostaje produktem niszowym.

Google zawsze zresztą budziło niechęć Ballmera. Gdy Mark Lucovsky oświadczył, że opuszcza MIcrosoft i idzie do konkurencji, Ballmer rzucił krzesłem o ścianę, krzycząc „zaj... ie Google’a i tę pier...oną p... Schmidta”

A Apple? Słynne słowa Ballmera, że „iPhone to tylko niezbyt dobra maszynka do e-maili, która nie spodoba się użytkownikom biznesowym, bo nie ma prawdziwej klawiatury” do dziś są przypominane jako przykład najbardziej chybionej prognozy. Po sukcesie iPada Microsoft kolejny raz usiłował skopiować pomysł Apple’a – tym razem w formie tabletu Surface. Urządzenie okazało się niesprzedawalne. – Zrobiliśmy ich trochę więcej, niż mogliśmy sprzedać – przyznał Ballmer. Podobnie niesprzedawalne okazały się telefony komórkowe Kin – inny pomysł Microsoftu na wejście na rynek mobilny.

Katastrofalne posunięcia nie ominęły też podstawy funkcjonowania Microsoftu – systemów operacyjnych. Kiedy rynek zaczęły zdobywać tanie netbooki z małymi ekranikami i słabymi procesorami, Microsoft zaproponował... Vistę — najbardziej wymagający i złożony system w historii. A oferowana obecnie odmiana „Okienek” dla telefonów komórkowych też nie cieszy się popularnością.

To właśnie luka – eufemistycznie rzecz nazywając – w strategii dotyczącej rynku mobilnego jest najważniejszym powodem ustąpienia Dużego Steve’a.

– Microsoft pod kierownictwem Ballmera stracił całą dekadę. Przegapił wszystkie ważne rzeczy, jakie się przez ten czas zdarzyły – komentuje dla BBC Dan Lyons, były szef serwisów technologicznych Business Week. – Kiedy spojrzymy na listę niewykorzystanych szans biznesowych, które przeciekły im przez palce, to jest to aż nieprawdopodobne.

– Na taką decyzję nigdy nie ma dobrego momentu. Potrzebujemy nowego kierownictwa, które poprowadzi nas nową drogą – przyznał Ballmer.

A szefem będzie koń

Kto może być jego następcą? Ostatnia operacja kupienia Nokii wskazuje, że może nim być Stephen Elop, który wcześniej przeszedł do producenta komórek właśnie z Microsoftu. Fińskie gazety podejrzewają nawet, że Elop to koń trojański, który miał obniżyć wycenę Nokii, by Amerykanie mogli ją tanio kupić.

Bo wskazywany jako nowy szef Microsoftu Elop z Nokią poradził sobie słabo. Gdy obejmował stanowisko w 2010 roku, Nokia miała jedną trzecią rynku. Dziś jest drugim po Samsungu producentem komórek, ale jej udział w rynku smartfonów to zaledwie 3 proc. Firma wyceniana niegdyś na 200 mld dolarów została sprzedana za... nieco ponad 7 mld. To taniej, niż Microsoft zapłacił za Skype'a, a nawet mniej, niż Google dał za Motorolę. – Cały biznes za 5 miliardów euro. To paczka orzeszków w porównaniu z tym, co było – złości się Juha Varis z Danske Capital.

Dzięki temu sprytnemu ruchowi Microsoft tanio zdobył przyczółek na rynku komórek. Wiadomo też, że Elop wróci do firmy – być może jako prezes.

A sam Ballmer? „To bardzo trudna emocjonalnie chwila. Ustępuję, kierując się najlepszym interesem firmy, którą kocham. To najważniejsza rzecz dla mnie zaraz po rodzinie i przyjaciołach” – napisał w liście do pracowników.

Miłości do Microsoftu trudno się dziwić. Ballmer jest 51. na liście najbogatszych ludzi świata. Jego osobisty majątek szacowany jest na 15,2 mld dolarów. O emeryturę nie musi się martwić. ?

Kiedy Ballmer ogłosił, że w ciągu roku zrezygnuje z kierowania Microsoftem, analitycy nie zostawili na nim suchej nitki. Podkreślali, że Big Steve (tak nazywają go zwolennicy) kompletnie zawalił rynek urządzeń mobilnych, dając się wyprzedzić niegdyś wyśmiewanym konkurentom – Apple’owi i Google’owi. Że radykalnie odmieniony system Windows 8 jest nielubiany przez użytkowników, a sprzedaż własnych tabletów firmy o nazwie Surface to katastrofa. I że zniecierpliwiony nieporadnością Microsoftu rynek pozytywnie zareagował na zapowiedź Big Steve’a, podnosząc cenę akcji o ponad 7 proc.

Pozostało 92% artykułu
Materiał Promocyjny
Kod Innowacji - ruszył konkurs dla firm stawiających na nowe technologie w komunikacji z konsumentami
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
Polska na czele rewolucji technologii kwantowych
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nowe technologie
Prof. Zybertowicz: AI może potraktować ludzkość jak budowniczy autostrad traktują mrowiska