Kalifornijska firma pierwszy raz wprowadza na rynek dwa smartfony jednocześnie — plastikowego iPhone'a 5C oraz flagowego iPhone'a 5S wyposażonego w czytnik linii papilarnych.
– Niektórzy z was pewnie się tego spodziewali – mówił z przekąsem szef firmy Tim Cook, prezentując nowe modele. Bo to, co Apple zamierza pokazać podczas specjalnej konferencji w Kalifornii, było najgorzej strzeżoną tajemnicą rynku. W przeciekach pojawiały się nawet zdjęcia nowych gadżetów.
iPhone 5C będzie dostępny w kolorach zielonym, żółtym, niebieskim, białym i różowym. Obudowa skonstruowana z jednego fragmentu plastiku obejmuje boki i tył urządzenia. W rzeczywistości iPhone 5C wygląda jak „stary" model, tyle że zamknięty w plastikowej obudowie. Przedstawiciele Apple'a skrupulatnie wyliczali, że udoskonalone zostały aparat fotograficzny, lampa doświetlająca, część radiowa i przedni aparat do wideorozmów. Zainstalowano też nieco większy akumulator. Pozostawiono jednak wyświetlacz o przekątnej zaledwie 4 cali.
To typowy telefon średniej klasy, których pełno na rynku. Konkurenci oferują nawet większe ekrany, więcej pamięci i szybsze procesory. Jedyna różnica – nie mają najnowszego systemu Apple'a – iOS 7, lecz Androida lub Windows Phone.
Wprowadzenie taniego telefonu Apple'a analitycy rynku widzieli jako chęć wejścia na rynki azjatyckie. Tyle że iPhone 5C wcale tani nie jest. Wraz z dwuletnią umową z operatorem ma kosztować w USA 99 dolarów za wersję z 16 GB i 199 dolarów za wersję 32 GB. Jednak bez dotacji od operatora za te telefony trzeba będzie zapłacić odpowiednio aż 549 i 649 dolarów.