Za co chcą zapłacić internauci

Gadżety, w które nie uwierzyli wielcy inwestorzy, zdobyły wsparcie zwykłych użytkowników sieci

Publikacja: 06.01.2013 14:00

Pebble Watch wyposażony jest w ekran jak w czytnikach książek

Pebble Watch wyposażony jest w ekran jak w czytnikach książek

Foto: materiały prasowe

Co zrobić, jeżeli mamy doskonały pomysł, ale brak nam środków na jego realizację? Jeśli inwestorzy nie są przekonani, że produkt odniesie sukces, nie mamy szans. Ale jest sposób – dzięki Internetowi odpowiednią sumę można jednak zgromadzić, nie oglądając się na wielkie firmy i nie przyjmując ich warunków. Jeżeli ma się dobry pomysł, wszystko jest gotowe nawet w ciągu jednego popołudnia.

Umożliwiają to serwisy tzw. crowd fundingu, czyli finansowania społecznościowego. W ten sposób można namówić inwestorów do przeznaczenia niewielkich kwot na dowolny projekt – od nagrania płyty z muzyką (tak było m.in. z grupą Marillion), przez nakręcenie filmu, aż po stworzenie gier czy wprowadzenie na rynek nowego gadżetu.

To właśnie produkty związane z nowymi technologiami – urządzeniami elektronicznymi i grami wideo – cieszą się największym zainteresowaniem sieciowych inwestorów.

Miliony bez zobowiązań

Królem crowd fundingu jest dziś internetowy serwis Kickstarter. A w nim – na dziesięć koronnych projektów, które uzyskały największe finansowanie – wszystkie są związane z nowymi technologiami. Co ciekawe, Kickstarter w rzeczywistości nie umożliwia wcale inwestowania. W zamian za finansowe wsparcie użytkownicy otrzymują „nagrody". Jednak to, jakie to nagrody, zależy całkowicie od pomysłodawcy. Nie ma nawet gwarancji, że zdobyte pieniądze wykorzysta na realizację zapowiadanego celu.

A mimo to ten model działa. Siłę finansowania społecznościowego w dziedzinie technologii najlepiej pokazuje przykład zegarka Pebble Watch wyposażonego w e-papierowy ekran. To najpopularniejszy projekt w serwisie Kickstarter. Wsparło go prawie 69 tys. osób na kwotę 10 266 845 dolarów.

Zegarek może komunikować się z telefonami z systemami Google Android oraz Apple iOS – m.in. wyświetlać wiadomości i przekazywać dane z aplikacji smartfonowych. Jego niewielki wyświetlacz wykonany jest w technologii e-papieru, podobnej do tej stosowanej w czytnikach elektronicznych książek. Pomysł prosty, ale jednocześnie efektowny.

Początkowo twórca projektu Eric Migicovsky zwrócił się do tradycyjnych inwestorów. Na początku szło dobrze, zebrał 375 tys. dolarów, jednak później napotkał opór – niewielu z nich chciało wyłożyć pieniądze na produkcję sprzętu. Dlatego Migicovsky zwrócił się do internautów.

– Z inwestorami jest problem, chcą wiedzieć, jakie są modele rynku, jego wielkość i tego typu rzeczy – mówił projektant.

– A z klientami jest zupełnie inaczej. To mi się podoba, że wystarczy pokazać film demonstrujący, co można z tym zegarkiem zrobić. To jasne, że zadziałał tu marketing wirusowy. Kiedy pojawia się fajny pomysł, błyskawicznie zdobywa popularność.

Migicovsky wystąpił o 100 tys. dolarów. Zdobył je w... dwie godziny. Po tygodniu zgromadzono już 4,7 mln dolarów. Konstruktorzy wprowadzili zaś zmianę do projektu: zegarek stał się wodoodporny, bo tego domagali się inwestorzy – przyszli klienci.

Taniej niż tanio

Równie fantastycznie wygląda historia konsoli gier Ouya (program zdobył 8,5 mln dolarów). Kosztujące 99 dolarów urządzenie ma się pojawić na rynku w marcu tego roku i od razu konkurować z konsolami Microsoftu, Sony i Nintendo. W eleganckiej obudowie zamknięto układy takie jak w nowych tabletach. Do sterowania pracą konsoli wybrano system Android.

Potrzebną przedsiębiorcom kwotę udało się zgromadzić po zaledwie ośmiu godzinach. Ale twórcy Ouya mogą zostać pokonani ich własną bronią, bo w ten sam sposób i równie szybko na rynek chcą wejść twórcy innej konsoli gier – GameStick. Ma być tańsza (79 dolarów) niż Ouya i oferować zbliżone możliwości.

Oczywiście Kickstarter nie jest jedyny. Obecnie działa ok. 700 programów crowd fundingu, m.in. Rocket Hub czy Indiegogo. Ten ostatni powstał nawet wcześniej, lecz początkowo koncentrował się na produkcjach filmowych. Dziś również w nim ogromną popularnością cieszą się projekty budowy elektronicznych gadżetów – od akcesoriów do telefonów komórkowych, przez latające roboty, po wyposażenie domu.

Czy to znaczy, że można zdobyć pieniądze na dowolny cel? Tylko 17 na 81 tys. pomysłów na Kickstarter uzyskało ponad milion dolarów. Co dziesiąty projekt nie otrzymał nawet dolara, a jednej trzeciej udało się uzyskać mniej niż 20 proc. zakładanych wpływów.

Nie obyło się też bez wpadek. Latający dron z kamerami Eye3 czy gra „Mythic" reklamowane były grafikami innych produktów. Ich twórcy po prostu chcieli naciągnąć naiwnych. Podobnie było ze zgłoszonym przez nowojorskiego studenta filmem, który później okazał się plagiatem.

Polak potrafi?

Na tle sukcesów za oceanem polskie platformy wyglądają blado. Z danych Polskiego Towarzystwa Crowdfundingu w 2011 roku na realizację pomysłów zebrano łącznie 49 mln zł. Są w tym portale pożyczek społecznościowych (takich jak np. Kokos) i internetowe zbiórki publiczne. Gdy zastosować ostrzejsze kryteria, okaże się, że polski crowdfunding (największe są serwisy Polakpotrafi i Beesfund) pozyskuje rocznie ok. 300 tys. zł. Jednym z najbardziej udanych projektów jest Bibliobird – otwarta aplikacja do nauki języków.

Materiał Promocyjny
Kod Innowacji - ruszył konkurs dla firm stawiających na nowe technologie w komunikacji z konsumentami
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
Polska na czele rewolucji technologii kwantowych
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nowe technologie
Prof. Zybertowicz: AI może potraktować ludzkość jak budowniczy autostrad traktują mrowiska