Oślepić, ogłuszyć, odpędzić wodą, a w razie potrzeby obezwładnić gazem – to pomysły na zmniejszenie zagrożenia plagą piractwa. Pułapki, w które można wyposażyć statek handlowy, oraz prototypy uzbrojenia pokazywano kilka dni temu we francuskim Nantes podczas konferencji MARISK poświęconej bezpieczeństwu na morzu.
Zamiast strażników
Wszystkie te technologie trafić mają na pokład okrętu szkoleniowego francuskiej marynarki wojennej. Projekt testów pod nazwą „Statek przyszłości" prowadzony jest przez francuską Agencję Środowiska i Zarządzania Energią (ADEME). Będzie kosztował 12 mln euro. Jeżeli rozwiązania techniczne się sprawdzą, trafią do użytku już w 2014 roku.
– Celem instalacji takiego wyposażenia jest uczynienie statku trudniejszym do zdobycia, wrogim dla porywaczy – mówi Eric Prang z firmy Sagem biorącej udział w pracach.
Na takie urządzenia niecierpliwie czekają armatorzy. Piraci stają się bowiem coraz bardziej dokuczliwi. W ubiegłym roku zanotowano 439 przypadków piractwa i rozboju z użyciem broni na morzu. W 176 przypadkach piraci dostali się na pokład jednostki. 113 statków ostrzelano z broni palnej. Rabusiom udało się porwać 49 jednostek i 802 osoby będące członkami ich załóg. Osiem zabili.
To i tak nieco lepiej niż w poprzednich latach, ale jest to tylko efekt prowadzenia nasilonych akcji przeciw piratom w najbardziej niebezpiecznych punktach świata. Dziś jedynym sposobem na zapewnienie sobie bezpieczeństwa są uzbrojeni strażnicy na pokładzie oraz eskorta okrętów wojennych. To rozwiązania drogie i niepraktyczne, dlatego armatorzy chętnie patrzą na technologie zapewniające ich jednostkom możliwość samoobrony.