W dziejach świata casus belli, czyli powód do wojny, stanowiły roszczenia terytorialne, bogactwa naturalne, ambicje dynastyczne, różnice wyznaniowe. Jednak jeżeli sytuacja szybko nie ulegnie zmianie, światu przybędzie jeszcze jeden powód: woda.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w 2011 roku około 768 mln osób na świecie nie miało dostępu do czystej wody pitnej. Z tego powodu zmarło 3,6 mln ludzi. Według norm WHO dzienne minimalne zapotrzebowanie na wodę na osobę wynosi 20 litrów. 80 proc. ludzi niemających dostępu do wody żyje w Afryce.
Według ekspertów ONZ do 2025 roku zostaną zakłócone relacje między państwami leżącymi nad Nilem, rzeka będzie toczyła coraz mniej wody, tym samym rolnictwo Egiptu i Sudanu zacznie odczuwać dotkliwy brak wody. Egipt dysponuje dużym sztucznym akwenem – Jeziorem Nassera. Sudan tworzy podobny zbiornik między III i IV kataraktą, co zmieni układ hydrologiczny w rejonie obu państw. W takiej sytuacji o konflikt nietrudno.
Podobnie napięta sytuacja ma miejsce między Libanem, Syrią, Izraelem i Jordanią. Rzeka Jordan na wielu odcinkach jest granicą między tymi państwami. Wykorzystywanie wód rzeki do celów irygacyjnych doprowadziło do drastycznego obniżenia jej poziomu (a także poziomu Morza Martwego, które zasila) i w rezultacie do międzynarodowych sporów.
Brak wody może doprowadzić do otwartych wojen między dużymi afrykańskimi państwami