Używanie bezpłatnych połączeń z sieciami WiFi oferowanymi w knajpkach, hotelach i sklepach bywa ryzykowne – dowodzi test przeprowadzony przez firmę F-Secure oraz Europol (Europejski Urząd Policji). Oficjalnie wsparcie było niezbędne, gdyż inżynierowie się spodziewali, że w ich ręce wpadną poufne dane.
Dlaczego? Otóż w pobliżu miejsc, gdzie odbywają się ważne wydarzenia polityczne i ekonomiczne, inżynierowie umieścili router WiFi udstępniający bezpłatnie internet. W ciągu 30 minut do tego hotspota podłączyło się 250 urządzeń. „Większość z nich zapewne automatycznie i bez świadomości użytkowników. 33 osoby jednak aktywnie korzystały z internetu, wyszukując witryny, wysyłając pliki i e-maile" – informuje F-Secure.
Przez podstawiony hotspot udało się przechwycić nie tylko treść korespondencji, ale i hasła dostępu do różnych usług sieciowych. Te dane natychmiast zniszczono – do tego właśnie potrzebna była policja.
Aby udowodnić, jak bardzo lekkomyślni są użytkownicy hotspotów, w regulaminie zamieszczono niedorzeczne zapisy – np. zobowiązanie do oddania pierworodnego dziecka.
– Nasz eksperyment dowodzi, że postawienie hotspotu jest proste, a nadanie mu wiarygodnej nazwy i szpiegowanie ruchu sieciowego nie stanowi większego problemu – uważa Sean Sullivan z F-Secure.