Wyobraźcie sobie, że do wywołania rozmówcy z listy często wybieranych numerów wystarczy dotknąć kostki na grzbiecie dłoni. Żeby przeskoczyć do następnej piosenki – potrzeć znamię w okolicy nadgarstka. A żeby potwierdzić płatność smartfonem – wykonać sugestywny gest pocierania kciukiem o palec wskazujący.
Prosto i intuicyjnie? Tak ma to wyglądać w prototypowym urządzeniu, które inżynierowie nazwali SkinMarks. To dzieło niemieckich informatyków z Uniwersytetu Kraju Saary oraz amerykańskich z Google'a. Wykonali oni proste obwody drukowane na elastycznym podłożu, które można nakleić na dłoń. „SkinMarks składają się z cieniutkich elementów elektronicznych nakładanych tak jak dziecięce tatuaże. Dopasowują się do zmarszczek, są elastyczne i z łatwością się wyginają" – przekonują autorzy pomysłu.
Eksperymentując z grubością „tatuażu", inżynierowie mogli realizować kilka funkcji – nie tylko działają one na dotyk, ale też reagują na ściskanie i rozciąganie oraz nacisk palca.
Naklejane na skórę pseudotatuaże to jednak nic nowego – podobne rozwiązania inżynierowie próbowali stosować już wcześniej. Najczęściej takie rozwiązania trafiały do prototypowych urządzeń monitorujących parametry życiowe pacjenta. Niektóre – jak iSkin, DuoSkin czy Skintillates – mają stać się dodatkowymi elementami sterującymi dla urządzeń elektronicznych.
Niemcy poszli jednak dalej. Po pierwsze, zastosowane w SkinMarks elektrody są znacznie mniejsze (mają mniej niż milimetr średnicy) niż w poprzednich rozwiązaniach (niektóre miały ponad 8 mm). Po drugie – są bardziej elastyczne, co pozwala na przykład okleić nimi palce – nie wymagają płaskiej powierzchni skóry. Są wreszcie stosunkowo łatwe w produkcji – do ich stworzenia wykorzystano dostępny w sklepach papier do tymczasowych tatuaży, na którym drukowano obwody, utrwalając je później kuchennym palnikiem. Cały proces produkcji zajął około trzech godzin.