Wchodząca w życie 14 sierpnia nowelizacja przepisów przewiduje podniesienie o 30 proc. maksymalnego limitu ceny metra kwadratowego inwestycji (stawki dla głównych miast podajemy w infografice, a dla poszczególnych regionów w tekście "Jak można dostać preferencyjny kredyt"). Cel jest jasny - chodzi o to, aby więcej osób skorzystało z preferencji kredytowych zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Dotychczas w Warszawie było to w praktyce niemożliwe, bo limit wynosił około 4,8 tys. zł. Teraz granica ta wzrośnie do 6,3 tys. zł.
[srodtytul]Wyższe limity cenowe [/srodtytul]
W poniedziałkowym dodatku "Rz" "Nieruchomości" można znaleźć dużo ofert z rynku pierwotnego w stolicy spełniających te kryteria, m.in. w Białołęce i Wawrze. Pojedyncze inwestycje znajdziemy również na Bemowie, w Ursusie i Włochach. W innych miastach nie jest już tak dobrze.
-Najgorzej jest we Wrocławiu, w Gdyni i Gdańsku. Tam przeciętna cena jest blisko dwa razy wyższa od limitu - podkreśla Paweł Majtkowski z firmy Expander, która przygotowała specjalny raport o nieruchomościach, które można kupić za preferencyjne kredyty. - Trudności w znalezieniu mieszkania kwalifikującego się do skorzystania z dopłaty mogą mieć nawet mieszkańcy mniejszych miast - dodaje i podaje przykład Białej Podlaskiej. Średnia cena mieszkania w tym mieście to 3,2 tys. zł, tymczasem limit ustawowy wynosi tam jedynie 2758,99 zł.
Winnych miastach różnice między cenami rynkowymi a podniesionym o 30 proc. oficjalnym wskaźnikiem średniej ceny budowy są jeszcze większe. Oznacza to, że trudniej tam znaleźć ofertę, która mogłaby zostać objęta dopłatami.