Czytelniczka została w 1984 r. zameldowana przez siostrę swej babki w jej mieszkaniu wykupionym jeszcze w latach 70. od gminy. Mieszka w nim do dziś. Opiekowała się ciotką do jej śmierci w 1989 r. Nie zawierała z nią umowy o opiekę. Ciotka nie zostawiła testamentu. Jej jedynym spadkobiercą jest syn mieszkający od 1968 r. w USA. Czytelniczka pyta, czy może się starać o przejęcie mieszkania na własność w drodze zasiedzenia. Jako jego właścicielka nadal figuruje zmarła ciotka. Czytelniczka regularnie wnosi wszystkie opłaty.
Zasiedzenie nie wchodzi w tym wypadku w rachubę. Można wprawdzie zasiedzieć mieszkanie stanowiące odrębną nieruchomość (tzw. hipoteczne), jednakże dopiero po 20 latach nieprzerwanego posiadania, jeśli posiadacz jest w dobrej wierze (czyli ma powody mniemać, iż jest właścicielem), a po 30, jeśli uzyskał posiadanie w złej wierze (wie, że nie jest właścicielem). Poza tym do zasiedzenia prowadzi tylko tzw. posiadanie samoistne, tj. władanie nieruchomością jak właściciel.
O samoistnym posiadaniu czytelniczki nie mogło być mowy w czasie, gdy żyła i mieszkała w mieszkaniu jego właścicielka. Okres ten można co najwyżej liczyć od śmierci ciotki. W tym wypadku byłoby to posiadanie w złej wierze. Nie ulega bowiem wątpliwości, że czytelniczka wiedziała i wie, że nie jest właścicielką lokalu.
Okres zasiedzenia wynosi więc w takim wypadku 30 lat. Jego bieg zaś zaczął się nie wcześniej niż w 1989 r. Może się zatem zakończyć dopiero w 2019 r. Trzeba więc szukać jakiegoś rozwiązania tej sprawy w drodze umowy z synem ciotki. Albo tylko czekać na rozwój wypadków.
—i. l.