Do wzrostu powierzchni wolnej w nowoczesnych galeriach handlowych przyczyniają się w niemałym stopniu kłopoty firm z sektora odzieżowego. Notowane są pierwsze bankructwa (Galeria Centrum, Monnari), a firmy takie jak Royal Collection, Gino Rossi, Semax, Redan czy Vistula przeżywają poważne trudności finansowe. Dotąd były dobrymi najemcami galerii handlowych w kraju.
Rynek najmu został również dotknięty przez silne wahania kursu euro i złotego. – Ponieważ umowy są podpisywane w euro, a płacone w złotych, według kursu z dnia wystawienia faktury, całkowite koszty najmu wzrosły w ciągu ostatnich kilku miesięcy nawet o 30 – 40 proc. W dodatku większość sieci handlowych prowadzi inne swoje rozliczenia w euro. Nawet stabilny w większości przypadków poziom sprzedaży nie jest w stanie zrekompensować wzrostu kosztów operacyjnych – opowiada Katarzyna Michnikowska z Cushman & Wakefield.
Drugą poważną barierą dla rozwoju rynku najmu jest bardzo ograniczony dostęp do finansowania przez banki. Sieci handlowe, planując dalszą ekspansję, muszą szukać innych źródeł finansowania.
– Dlatego decyzje o najmie powierzchni dla nowych sklepów podejmowane są bardzo ostrożnie – mówi Katarzyna Michnikowska. – Z natury rzeczy rynki najmu w miastach mniejszych, które reprezentują mniejszy potencjał i oferują niższą siłę nabywczą, zostały dotknięte mocniej niż rynki dużych aglomeracji – dodaje.
[srodtytul]Czynsze kroczące na zachętę[/srodtytul]