– Prowadzenie rachunku powierniczego dość dużo kosztuje, a praktyka w sprzedaży mieszkań przez deweloperów według zasady 20/80 – czyli gdy pierwsza rata wynosi 20 proc. wartości lokalu, a resztę wnosi się po zakończeniu budowy – nie zachęca do wykorzystania rachunku powierniczego – tłumaczy Jacek Wysakowski z Departamentu Produktów Zarządzania Środkami Finansowymi w ING Banku Śląskim.
[srodtytul]Forma zastępcza[/srodtytul]
Nawet najwięksi deweloperzy – jak Dom Development czy J.W. Construction – nie są skorzy do prowadzenia rachunków powierniczych.
– Rachunek ten w klasycznej wersji blokuje deweloperowi na bieżąco możliwość korzystania ze środków do czasu uzyskania określonego w umowie stanu budowy, często nawet aż do jej ukończenia. W takiej sytuacji deweloper musi znaleźć bank chętny do sfinansowania większości nakładów, np. 80 proc., poza wymaganym udziałem własnym – twierdzi Małgorzata Szwarc-Sroka, dyrektor pionu ekonomicznego w J.W. Construction.
– W wypadku dużych deweloperów, takich jak J.W. Construction, jedna inwestycja to czasem nawet kilkaset milionów złotych. Udzielenie tak dużego kredytu, szczególnie w obecnej sytuacji rynkowej, może być trudne dla banku. Nawet jeżeli znajdzie się instytucja skłonna do jego udzielenia, firma musi się liczyć ze wzrostem kosztów inwestycji, co z kolei odbije się na cenie metra kwadratowego mieszkania – wyjaśnia Małgorzata Szwarc-Sroka.